Konflikt w Bałtowie chcą rozwiązać przez referendum. Co jest zarzewiem sporu?

W Bałtowie chcą referendum w sprawie odwołania Rady Gminy. Zawiązała się grupa inicjatywna złożona z 10. mieszkańców, a jej pełnomocnikiem jest Henryk Cielebąk, radny niezależny.
Zawiadomienie o zamiarze przeprowadzenia referendum złożyli do wójta gminy Huberta Żadło 2 września, a do Komisarza Wyborczego w Kielcach 4 września. Od tej daty mają 60 dni na zebranie podpisów przynajmniej 10. proc. mieszkańców gminy z prawem wyborczym, czyli nieco ponad 300 osób oraz na przekazanie komisarzowi wyborczemu wniosku z zebranymi podpisami.
– Komisarz Wyborczy po otrzymaniu takiego wniosku postanawia o przeprowadzeniu referendum. Jeżeli wniosek mieszkańców spełnia wymogi określone w ustawie, ma na to 30 dni. W swoim postanowieniu oprócz terminu, określa także wzór karty do głosowania a także dalszy kalendarz czynności związany z przeprowadzeniem referendum – wyjaśnia dalszą procedurę Adam Michcik, dyrektor kieleckiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego.
Inicjatywę przeprowadzenia referendum popiera Henryk Cichocki z klubu radnych 'Przyjazna Gmina Bałtów’, którzy wspierają wójta Huberta Żądło, ale w radzie mają mniejszość. Uważa, że radni z 'Przełomu Bałtowskiego’ nie chcą współpracy.
– Pieniądze jakie oczekuje 'druga strona’ dotyczą tylko wsparcia pewnych przedsiębiorców, a nie oświaty czy budowy dróg – wyjaśnia. Za przykład podaje projekt rewitalizacji, której chcą radni 'Przełomu Bałtowskiego’, a na który gmina w poprzedniej kadencji uzyskała dofinansowanie unijne w wysokości 4. milionów złotych. Radny Cichocki nie wierzy, że partnerzy związani z Bałtowskim Kompleksem Turystycznym chcą pokryć nie tylko wkład własny po ich stronie w wysokości 800 tysięcy złotych, ale sfinansować także cały wkład własny gminy w kwocie 1 miliona 200 tysięcy.
– Ja w to uwierzę, jak zostanie to spisane i zagwarantowane, a pieniądze zabezpieczone. Mówić to sobie można bardzo dużo, a póki co gmina jest bardzo zadłużona i nie ma pieniędzy na sfinansowanie kolejnych 'wrzutek medialnych’ – dodaje.
Zaskoczony podjętą inicjatywą i argumentacją jest Cezary Stępniewski, przewodniczący rady Gminy Bałtów z 'Przełomu Bałtowskiego’. Podkreśla, że nie blokują żadnych inicjatyw wójta Żądło, a upominają się w interpelacjach o potrzeby, jakie zgłaszają im mieszkańcy różnych miejscowości gminy. Przypomina, że na niedawnej sesji postulowali co prawda zwiększenie z 5. tysięcy złotych do łącznie 10. tysięcy dotacji celowej dla starostwa powiatowego na remont oddziału ortopedii szpitala i zakup potrzebnego sprzętu, ale wyjaśnia też, że szpital ma ogromne potrzeby, a leczą się w nim także mieszkańcy Bałtowa. – Takiego wsparcia udzieliły wszystkie gminy i sądzę, że na tyle nas stać – podkreśla radny Stępniewski. Wątpliwości dotyczących projektu rewitalizacji nie rozumie. – W projekcie ujęte są inwestycje, które mają służyć wszystkim, a gmina nie poniesie przecież żadnych kosztów – podkreśla. – Cały wkład własny zostanie sfinansowany przez partnerów projektu, czyli Stowarzyszenie 'Bałt’, firmę DLF Invest i 'Allozaur’. Droga na Zarzeczu, to nie droga dla przedsiębiorcy tylko dla mieszkańców i to też by wchodziło w zakres tej rewitalizacji – tłumaczy.
-O referendum wypowiedzą się mieszkańcy i zobaczymy jaki będzie tego efekt – mówi Hubert Żądło, wójt Bałtowa. – Jest to jakaś propozycja dla mieszkańców by rozwiązać niełatwą sytuację, jaką jest relacja wójt a Rada Gminy – mówi.
W referendum, jeżeli do niego dojdzie – udział będzie musiało wziąć nie mniej niż 60 proc. biorących udział w wyborze odwoływanego organu, a wynik będzie rozstrzygający, jeżeli za jednym z rozwiązań zagłosuje ponad połowa osób biorących w nim udział.

/mag/

Ważne wydarzenia