Protestujący w obronie praw kobiet nie złamali ani nie naruszyli prawa. Sąd Rejonowy w Ostrowcu Świętokrzyskim umorzył kilka postępowań przeciwko uczestnikom organizowanych w Ostrowcu zgromadzeń. Ukarania protestujących chciała policja, zarzucając im łamanie nakazów wprowadzonych rozporządzeniem w związku z epidemią koronawirusa.
Sędzia Piotr Baraniak podniósł w uzasadnieniu, że wskazanych przez policję wykroczeń można było się dopuścić tylko łamiąc przepisy ustawy. – Tu mamy do czynienia z bublem prawnym i taki bubel prawny nie może być częścią obowiązującego porządku prawnego. Ta korzystna dla osób protestujących w związku z orzeczeniem tzw. Trybunału Konstytucyjnego linia orzecznicza w mojej ocenie utrwali się – mówi mecenas Rafał Jabłoński, który nieodpłatnie reprezentuje protestujących ostrowczan.
W ostrowieckim sądzie na rozpatrzenie czeka więcej wniosków o ukaranie demonstrantów, w tym także te dotyczące nielegalnych w ocenie policji zgromadzeń. – W zakresie organizacji sąd jeszcze nie wydał rozstrzygnięcia, ale podobne sprawy stawały już przed innymi sądami w Polsce i tam sądy uznawały, że też nie może być żadnej mowy o czynie zabronionym. Należy mieć nadzieję, że organy policji już nie będą składać podobnych wniosków o ukaranie – dodaje mecenas Jabłoński, zauważając, że sprawy te zabierają czas protestującym, policji, sądowi i kosztują. Za umorzone sprawy zapłaci Skarb Państwa.
Z rozstrzygnięć zadowolona jest Ela Mazur, która w Ostrowcu protestuje od początku. – Sprawiedliwość jest po naszej stronie, bo prawo jest po naszej stronie i my wiemy, jakie mamy prawa. Wiemy też, że policjanci przekraczają swoje uprawnienia, dlatego nie przyjmujemy mandatów. Bardzo cieszymy się z tego, jak rozwiązują się takie sprawy. To pocieszające, że mamy wolne sądy i nie można na nie tak łatwo wpłynąć – mówi.
Cześć wniosków o ukaranie demonstrantów dotyczy także złamania przepisów ruchu drogowego, do których miało dojść podczas przejazdów ulicami miasta samochodów oklejonymi symbolami Strajku Kobiet.
/mag/