Podczas pikniku na Gutwinie w czwartek, 8 maja podopieczni Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapii świętowali zbliżający się koniec roku nauki. Były dmuchańce, wyścigi w workach i ciasta upieczone przez cukierników szkoły branżowej ośrodka.
Jednostka od ponad 40 lat funkcjonuje w Ostrowcu Świętokrzyskim przy ulicy Sienkiewicza 67. Zajmuje się opieką i wychowaniem chłopców, którzy we wczesnych latach życia sprawiali problemy wychowawcze. – To są często chłopcy zagrożeni niedostosowaniem społecznym, młodzież z kręgów pseudo-kibiców. To również młodzież która miała już pierwsze konflikty z prawem, drobne rozboje, kradzieże. Mieli dużą absencję szkolną, różnego rodzaju złe zachowania oraz problemy z przyswajaniem wiedzy – mówi Jacek Pająk, dyrektor placówki
Każdy poranek podopieczni zaczynają punktualnie o godzinie 7.00. Przez resztę dnia ściśle trzymają się wyznaczonego harmonogramu. – To celowe – dodaje Jacek Pająk. – Dobrze zorganizowana praca pozwala uniknąć wielu problemy. Kiedy młodzież ma dobrze zagospodarowany czas, nie nudzą się to nie przychodzą im do głowy głupie pomysły – mówi dyrektor. Do południa chłopcy mają zajęcia szkolne. Ci młodsi uczęszczają do klas podstawowych. Starsi uczą się w szkole branżowej pierwszego stopnia. Popołudnie to czas zajęć resocjalizacji. Szczególny nacisk terapeuci kładą na pracę z uzależnieniami, bo to one wśród wychowanków sprawiają spore problemy. – Przede wszystkim są to narkotyki, dopalacze, alkohol. Najpierw eksperymentują. Bardziej idą w tym kierunku, żeby poprawić sobie humor. Później okazuje się, że wpadają w dołek – mówi współpracująca z ośrodkiem Małgorzata Kraus, terapeutka uzależnień.
W placówce kształci się 72 chłopców w wieku od 11 do nawet 22 lat. Pochodzą z całej Polski. – Ja jestem z miasta Krasnystaw, nieopodal Lublina. Ciężko było strasznie ze mną. Gubiłem drogę do szkoły, oceny też miałem kiepskie. Wychowanie słabe. Nieogarnięty byłem, dużo miałem w sądzie spraw o demoralizację. No a potem trafiłem tutaj do ośrodka – opowiada Michał Martyn. Dziś jest w 2 klasie szkoły branżowej na specjalizacji budowlanej. – Lepiej że tu trafiłem, bo mogę się tu rozwijać. Dużo mnie to miejsce nauczyło. Jak skończę tę zawodówkę, to chciałbym przedłużyć edukację i iść do drugiej szkoły branżowej. Znalazłem taką szkołę niedaleko mojego miasta, ma internat. Myślę, że to będzie dobry wybór i będę do niej chodził – dodaje Michał.
/osa/