Duża popularność ostrowieckiego pumptracku rodzi wiele zagrożeń

Pumptrack, który powstał na osiedlu Pułanki w Ostrowcu przeżywa prawdziwe oblężenie. Od rana młodzi miłośnicy akrobacji rowerowych, na hulajnogach i rolkach ćwiczą swoje umiejętności na torze z rampami. Niestety, większość z nich jeździ bez ochraniaczy i kasków.

– Średnio da się jeździć. Rodzice dzieci, które tutaj jeżdżą są nieodpowiedzialni, bo ich pociechy poruszają się tutaj bez kasków i bez ochraniaczy. Byłem już świadkiem wypadku tutaj i nie był to przyjemny widok. Potrzeba jest na pewno więcej dorosłych do pilnowania dzieci  – mówił Radiu Ostrowiec 16 – letni Dawid, który od kilku lat trenuje jazdę na hulajnodze.

O zachowanie zasad bezpieczeństwa i przestrzeganie regulaminu prosi także wiceprezydent Artur Łakomiec.

– Chciałbym zaapelować, żeby przede wszystkim przed wejściem na teren obiektu zapoznać się z regulaminem, a później go przestrzegać. Warto mieć z tyłu głowy tę myśl o tym, jak cenne jest nasze zdrowie i do jazdy zakładać kask i ochraniacze. Trzeba mierzyć siły na zamiary i dawkować te stopnie trudności – mówi Artur Łakomiec. Dodaje, że tablice z regulaminem znajdują się w dwóch miejscach – jedna od strony ulicy Armii Krajowej, a druga przy wejściu od ulicy Nowotrzeciaków.

Jazda na pumptracku niesie ze sobą ryzyko upadku, bo porusza się po nim ze sporą prędkością, ale chyba właśnie ta większa prędkość jest powodem, dla którego młodzi Ostrowczanie wolą go od pobliskiego skateparku.

– Mamy w mieście skatepark, ale nie każdy może z niego korzystać, bo są tam wysokie rampy, na których najmłodsi nie powinni jeździć. Tutaj chodzi głównie o skoki, a w skate parku o robienie tricków – mówi Szymek. – Ludzie są tutaj super, bo na skateparku różnie to bywa. Moim zdaniem na pumptracku jest o wiele fajniej, bo tu jest lepsza atmosfera – komentuje Przemek.

Łączna długość torów pumptracka to prawie 600 metrów, a budowa tego obiektu kosztowała miasto 2 miliony 800 tysięcy złotych.

/mor/

 

Ważne wydarzenia