Pracownicy Zakładu Usług Miejskich usunęli go z mieszkania socjalnego, wymienili zamki, ale za panem Jackiem Szczerbą wstawili się sąsiedzi. Powiadomili Radio Ostrowiec, a nawet Rzecznika Praw Obywatelskich.
– Przyjechali z ZUM-u, kazali mi opuścić mieszkanie natychmiast. Moja córka płaciła najemcy 200 złotych, a ja płaciłem za prąd, a dziś wygonili mnie, jak psa. Gdzie ja teraz pójdę z chorą nogą? Ja prawie w ogóle chodzić nie mogę – opowiada rozżalony Jacek Szczerba. Jest starszy, samotny, z trudnością się porusza. Jego córka, jedyna bliska osoba, która mu pomaga, mieszka w Warszawie.
– Gdzie ten człowiek ma iść teraz? Na ulicę? Powiem pani, że mi go bardzo szkoda, bo to dobry człowiek jest – mówi nam pani Barbara, sąsiadka pana Jacka. – On nikomu nie dokucza, żadnej interwencji tu na niego nie było, nikomu nie szkodzi. Wiele osób tu nie płaci za mieszkanie, a on płacił – dodaje pani Natalia.
Lokalami socjalnymi przy ulicy Siennieńskiej zarządza Zakład Usług Miejskich. Justyna Traczyńska, kierownik Działu lokalowego ZUMU-u, która była na miejscu i rozmawiała z panem Jackiem, wyjaśnia, że najemcą mieszkania była inna osoba, która dziś rano zdała je. – Z najemcą rano wybraliśmy się na miejsce, ale w mieszkaniu zastaliśmy tego pana. Główny najemca przedstawił go, jako osobę, którą wpuścił do jakiejś opieki mieszkania i od najemcy dostał on godzinę, żeby się spakować. Ten najemca miał wcześniej informować tego pana, że chce zdać mieszkanie – mówi. Wyjaśnia, że pana Jacka poznała dopiero rano, a mieszkań socjalnych, zgodnie z Ustawą o ochronie praw lokatorów, nie można podnajmować. Mówi też, że mężczyzna nie był nawet pewny, czy składał już kiedyś wniosek o mieszkanie socjalne. – My to sprawdzimy. Umówiliśmy się na jutro na spotkanie i zobaczymy, co można zrobić – zapowiada. – Musimy to wszystko posprawdzać, czy składał wniosek, czy kwalifikuje się do przyznania mieszkania socjalnego. Jego sąsiedzi zapewnili mu przez kilka dni opiekę i nocleg, a my spotykamy się już jutro. Teraz sprawdzamy jego sytuację – dodaje.
Mężczyzna jest też pod opieką pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, którzy również byli dziś na miejscu.
Sprawę będziemy śledzić.
/mag/