– Mamy przygotowane procedury i one zostały złamane. Ja takich błędów nie mogę tolerować i nie widziałem innego rozwiązania – mówi Tomasz Kopiec o rozwiązaniu za porozumieniem stron umowy z pielęgniarką, która omyłkowo powiadomiła rodzinę o śmierci przebywającej w szpitalu 88-latki.
– Mamy opracowane procedury. One nie były przestrzegane przez pracownika i w związku z tym nie mogliśmy inaczej postąpić – podkreśla.
O bulwersującej sytuacji w ostrowieckim szpitalu informuje TVN24, do którego zgłosiła się rodzina pacjentki. Opowiedzieli, że w piątek 88 – letni mąż pacjentki odebrał telefon z informacją, że jego żona zmarła. Zaczęto przygotowania do pogrzebu, ale gdy dzieci dojechały na miejsce do lecznicy okazało się, że pacjentka żyje, i że doszło do koszmarnej pomyłki. Rodzina pożaliła się, że na miejscu nie było nikogo kompetentnego kto mógłby wyjaśnić sytuację, i że pracownikom brakowało empatii.
Dyrektor Tomasz Kopiec wyjaśnia, że rozmawiał nie tylko z pielęgniarką, która powiadomiła rodzinę o śmierci żyjącego pacjenta, ale także z innymi pracownikami przebywającymi wtedy na oddziale. Mówi, że nie przekonały go tłumaczenia pielęgniarki i że ewidentnie jego zdaniem zabrakło znajomości procedur, które w szpitalu są i powinny być dobrze znane. Zapowiada też dalsze szkolenie pracowników, by do takich zdarzeń więcej nie dochodziło. – Cały czas prowadzimy szkolenia, jesteśmy świeżo po odnowieniu certyfikatu ISO. Stawiamy na tę jakość, także dlatego, że za chwilę pojawi się nowa ustawa o jakości w ochronie zdrowia i bezwzględnie chcemy odzyskać akredytację dotyczącą tej jakości, którą straciliśmy, więc dążymy do tego, żeby ta jakość była w naszym szpitalu podnoszona. Ja ubolewam, że po pół roku mojej pracy tego typu zdarzenia miało miejsce, bo to było ciężkie pół roku walczenia o poprawę wizerunku szpitala. Niestety doszło do tego zdarzenia i mocno ubolewam nad tym. Bardzo przepraszam rodzinę za to zdarzenie. Coś takiego nie powinno się zdarzyć. To było niedopuszczalne – zaznacza dyrektor Kopiec.
Szkolenia, jak mówi dyrektor szpitala, są prowadzone we współpracy z Powiatowym Urzędem Pracy oraz przede wszystkim Uniwersytetem Medycznym w Łodzi.
Rodzina pacjentki zapowiedziała w TVN 24, że nie wykluczają skierowania do sądu sprawy o odszkodowanie.
/joge, mag/