Mobbing w Spółdzielni Mieszkaniowej Krzemionki?

O zastraszanie, obrażanie z użyciem wulgarnych słów, łamanie praw pracowniczych oskarża prezes Ewę Żelazowską grupa pracowników. – To już jest ostateczny krok. Jesteśmy tak bardzo zdeterminowani i sfrustrowani, że zdecydowaliśmy się upublicznić ten fakt, żeby szersze grono ludzi mogło się o tym dowiedzieć – mówi w jej imieniu jeden z pracowników.

Chcą zachować anonimowość w obawie przed dalszymi represjami. Podkreślają, że kilka osób już się zwolniło, bo nie wytrzymali presji i stresu. Niedawno jedna z osób w jego wyniku miała zemdleć w pracy. Konieczna była interwencja zespołu ratownictwa medycznego.
Mobbing, jak opowiadają, polega na straszeniu zwolnieniem z pracy, obrażaniu z użyciem przekleństw, publicznemu naśmiewaniu się przed nowo zatrudnionymi pracownikami, rozsiewaniu plotek, a nawet nakłanianiu do składania fałszywych zeznań na policji w sprawach, które toczą się z udziałem spółdzielni.

Kontrolę w Spółdzielni prowadzi Państwowa Inspekcja Pracy. Rozpoczęła się 20 stycznia. Jan Jóźwik, zastępca Okręgowego Inspektora Pracy w Kielcach potwierdza, że dotyczy m.in kwestii zawierania i rozwiązywania stosunku pracy, stosowania kar porządkowych, czasu pracy, wynagrodzeń oraz przeciwdziałania mobbingowi w pracy. Kontrola zakończyć się ma 4 marca.

Prezes Żelazowska jest dla Radia Ostrowiec nieosiągalna. Wielokrotne telefony i prośby o kontakt nic nie dają. Spółdzielnia, o czym informują nas mieszkańcy, jest też zamknięta dla nich. Zarząd do swoich biur zamontował drzwi na kartę magnetyczną.

Waldemar Chwistek, przewodniczący Rady Nadzorczej nie widzi problemu. – No i co? – słyszymy od niego, gdy pytamy o zarzuty wobec zarządu i odcięcie mieszkańców od możliwości osobistego kontaktu z władzami spółdzielni. Twierdzi, że kontrola PIP-u nie potwierdziła mobbingu. – Ja uważam, że nic się nie dzieje. Kontrola PIP wyszła już dobrze i żadnych zastrzeżeń nie było, zwłaszcza o mobbing. Nie wiem skąd takie informacje – mówi. Kiedy dziwimy się, że zna wyniki kontroli, która ma się zakończyć dopiero za dwa dni odpowiada, że nie rozumie dlaczego więc pytamy o takie takie sprawy.

Waldemara Chwistka dopytujemy o zainstalowanie drzwi na kartę i niechęć prezes Żelazowskiej do spotkań ze spółdzielcami. – Jeżeli ktoś wchodzi sobie do pani prezes, jak do stodoły, nie są umówieni, to pani też by się to nie podobało. Każdy z ulicy może sobie wejść i powiedzieć jak mu się coś nie podoba – broni decyzji prezes Żelazowskiej. Dodaje, że 'petenci’, jak nazywa spółdzielców, mają przygotowane pomieszczenie na parterze, w którym będą przyjmowani przez pracowników.

/mag/

Ważne wydarzenia