Ostrowiecki szpital nad przepaścią

Znana jest już faktyczna, bo policzona przez biegłego rewidenta, strata szpitala za 2018 rok. Wyniosła 16 milionów 552 tysiące złotych. Dramatycznie wygląda prognozowany wynik finansowy lecznicy za rok 2019. Na ostatniej sesji Rady Powiatu Ostrowieckiego swoje wyliczenia przedstawiła Aldona Jarosińska, p.o. dyrektora naczelnego szpitala. Mówi o 24 milionach złotych straty. – To wynik złych decyzji lub braku decyzji w poprzednich latach i braku dbałości dyrekcji o dochody – mówiła dyrektor Jarosińska, zwracając uwagę na to, że szpital jest niedoszacowany przez NFZ. Z przedstawionej przez nią informacji wynika, że ostrowiecki szpital roczny kontrakt ma o ponad 13,5 miliona złotych mniejszy niż szpital w Starachowicach i o ponad 5 milionów mniejszy niż szpital w Sandomierzu. Kontrakt wynosi 83 miliony 797 tysięcy złotych. – Nie rozumiem, dlaczego nie były podejmowane działania zmierzające do zwiększenia kontraktu z NFZ-tem – mówiła dyrektor Jarosińska. Co ważne, wysokość tych kontraktów od 2014 roku stale i znacznie spadała. – Nie chcę tego komentować, bo musiałabym użyć niecenzuralnych słów, ale uważam, że o przychody tego szpitala nikt nie dbał. Taki mały szpital, jak szpital w Iłży ma na przykład poradnie specjalistyczne i z tego tytułu ma pieniądze. Ponad dwadzieścia poradni specjalistycznych jest w Starachowicach, u nas nie ma żadnej – słyszymy.
Na wielkość prognozowanej straty za 2019 rok największy wpływ mają koszty osobowe, w tym wynagrodzenia. Koszty te wzrosły w 2018 roku w stosunku do 2017 roku łącznie o 4 miliony złotych z tytułu samych umów zleceń i umów o pracę. W zakresie wynagrodzeń, z tzw. kontraktów lekarskich powiększyły się w tym samym czasie o taką samą kwotę. Znacznie zwiększyły się też wydatki na usługi medyczne świadczone przez zewnętrzne podmioty, materiały, a nawet koszty zakupu żywności. Wciągu 5 lat szpital musi też spłacić pożyczkę w wysokości 9,5 miliona złotych, jaką w 2018 roku, w celu spłaty zobowiązań, zaciągnął poprzedni dyrektor Rafał Lipiec. W konsekwencji, jak wyliczała dyrektor Jarosińska, strata lecznicy za styczeń 2019 roku wyniosła prawie 2 miliony 400 tysięcy złotych. W lutym za sprawą podjętych działań naprawczych spadła do 1 miliona 562 tysięcy, a w marcu wynosi 1 milion 501 tysięcy. – Powoli, ale stale rosną przychody szpitala, o które nikt wcześniej nie dbał – wyjaśnia dyrektor lecznicy, a za przykład podaje zwiększenie kwoty limitu na ryczałt w skali roku o 2 miliony złotych na chirurgii i oddziale internistycznym. Dzięki wnikliwej analizie i podjętym działaniom na stacji dializ szpital ma odzyskać z NFZ około 600 tysięcy złotych. Obniżone zostały też wynagrodzenia, wynikające z zawarcia przez poprzedników porozumienia z lekarzami o 500 złotych od osoby w miesiącach od marca do maja tego roku. Nie są też przedłużane umowy z niektórymi pracownikami, bo decyzje kadrowe dyrektor Jarosińska zostawia nowemu dyrektorowi. Jej zdaniem będzie musiał jak najszybciej wdrożyć plan naprawczy, którego zarys przygotowała. Ma on zakładać znacznie mniejszą roczną stratę od tej prognozowanej.
Dodajmy, że konkurs na dyrektora jest już ogłoszony.

/mag/

Ważne wydarzenia