Kryzys w ostrowieckim szpitalu – dyrektor milczy

Po tym, jak 30 lekarzy wypowiedziało klauzulę opt-out, pozwalającą na pracę w wymiarze większym niż etat, nie udaje się dyrekcji ostrowieckiej lecznicy zbudować grafiku dyżurów na 6 oddziałach na styczeń.

Wtorkowe rozmowy z medykami, którzy oczekują spełnienia postulatów dotyczących regulacji płac zakończyły się fiaskiem. – Dyrekcja nie przedstawiła żadnej swojej propozycji – mówił po spotkaniu dr Piotr Walasik, przewodniczący Związku Zawodowego Lekarzy.
O to czy pacjenci będą mięli zapewnioną opiekę lekarzy na oddziałach chcieliśmy zapytać dyrektora naczelnego szpitala, ale Rafał Lipiec najpierw poprosił o telefon za 15 minut, później – za pośrednictwem sekretariatu – znów odłożył nasze spotkanie i w końcu wyłączył telefon. Z tym samym pytaniem zadzwoniliśmy więc do Krzysztofa Ołowni, przewodniczącego Rady Społecznej lecznicy, który uczestniczył w rozmowach z lekarzami.

Na razie do 20 stycznia nic się nie zmieni – powiedział w rozmowie telefonicznej przewodniczący Ołownia. – Pacjenci, którzy trafią do naszego szpitala na pewno zostaną obsłużeni tak, jak powinni zostać obsłużeni.

Krzysztof Ołownia mówi też, że sam fakt podejmowania przez dyrekcję rozmów jest wyrazem dobrej woli kierownictwa szpitala, i podkreśla, że lekarze postawili postulat płacowy w wysokości 10 tysięcy złotych wynagrodzenia zasadniczego.
Dr Piotr Walasik, którzy prowadzi negocjacje w imieniu medyków potwierdza tę informację, ale wyjaśnia, że taka kwota jest kwotą wyjściową i wynika z wysokich podwyżek, jakie dyrektor zaoferował wcześniej niektórym lekarzom.

Nasza propozycja jest wyjściowa i podlega negocjacji – mówi dr Walasik. – Kompromis polega na tym, że obie strony spotykają się gdzieś w połowie drogi.

Lekarze, którzy wypowiedzieli klauzule opt-out – jak mówi dr Walasik – chcą obiecanych przez dyrekcję rok wcześniej podwyżek, bo obecnie nierówności w wynagrodzeniach jednej grupy zawodowej są gigantyczne. Najwyższe wynagrodzenia lekarzy, liczone razem z dyżurami, przekraczają znacznie 20 tysięcy złotych, podczas gdy niektórzy lekarze specjaliści, zwłaszcza ci pracujący w lecznicy najdłużej, zarabiają z dyżurami znacznie mniej niż 10 tysięcy złotych.
– Chcemy sprawiedliwej regulacji płac, nie żądamy wynagrodzeń warszawskich i oczekujemy rozmów, tymczasem dyrekcja nie odpowiedziała na naszą propozycję, nie przedstawiła żadnej oferty – dodaje szef związkowców.

Krzysztof Ołownia nie chce mówić o żadnym rozwiązaniu sporu. Mówi, że problem dotyczy całego kraju i trzeba czekać na rozwiązania, jakie być może zaproponuje nowy minister zdrowia.
Kolejne spotkanie dyrekcji z lekarzami zaplanowane jest na przyszły wtorek. Dyżury lekarzy obsadzone są do soboty 20 stycznia.
/mag/

Ważne wydarzenia