Oko za oko, ząb za ząb? O co chodzi z przystankiem na Polnej?

Od ponad roku miasto nie może porozumieć się ze starostwem powiatowym w sprawie przystanku autobusowego przy ul. Polnej w pobliżu skrzyżowania z ulicą Radwana.
Gmina uważa, że przygotowanie miejsca na przystanek z wiatą należy do Starostwa na mocy porozumienia, które zostało zawarte w 2013 roku. Z kolei Starostwo twierdzi, że zadbanie o ustawienie przystanku i wiaty dla potrzeb komunikacji miejskiej jest zadaniem gminy.

A wszystko zaczęło się od remontu ulicy Polnej. W konsekwencji poszerzenia jezdni starostwo powiatowe przygotowało zatokę autobusową w nowym miejscu. Wiata przystankowa została w starym – kilkanaście metrów dalej. Starostwo nie chciało jej przenieść tam, gdzie jest zatoka, bo teren zaraz za nią należy już do Spółdzielni Krzemionki. Za dzierżawę tego kawałka terenu musieliby więc płacić. Płacić za dzierżawę nie zamierza też gmina.
– To zarządca drugi ma udostępnić teren pod tę wiatę. Tak jak jest w porozumieniu – mówi Krzysztof Kowalski, naczelnik wydziału infrastruktury komunalnej Urzędu Miasta w Ostrowcu.

Jeden z punktów porozumienia między samorządami mówi, że gmina Ostrowiec zobowiązuje się realizować zadania, w tym „ustawienie, konserwację i remonty wiat z tym, że wiaty i związane z nimi wyposażenie będą umieszczone w pasie drogowym w oparciu o uzgodnienie ich lokalizacji z zarządcą.”
Naczelnik Kowalski podkreśla, że miejsce na wiatę nie zostało przez zarządcę drogi, czyli powiat przygotowane w pasie drogi, a na dodatek powiat w ogóle nie konsultował z nimi sprawy przeniesienia przystanku w inne miejsce. A powinien, bo to też zostało zapisane w porozumieniu.

Jerzy Wrona, naczelnik wydziału dróg starostwa powiatowego rozmawiać z nami nie chciał. – To nie jest moja kompetencja – tłumaczył. Przekonywał, że sprawa przystanków to zadanie gminy dlatego powiat nie może pokryć kosztów dzierżawy terenu pod przystanek.

I pewnie sytuacja wyglądałaby tak, że zatoka byłaby w innym miejscu niż przystanek gdyby nie były miejski radny Jarosław Kuba. W ubiegłym roku podjął się dzierżawy od spółdzielni miejsca pod wiatę z przystankiem i udostępnił ją mieszkańcom. Dzięki temu wiata stoi tam, gdzie zatoka autobusowa. Umowa dzierżawy jednak wygasła z końcem sierpnia. Jarosław Kuba mówi, że zdecydował się ją przedłużyć na kolejny rok. Został o to poproszony przez starostę ostrowieckiego Zbigniewa Dudę.
– Rok mogłem finansować to miejsce, więc drugi też mogę to robić – mówi Jarosław Kuba, podkreślając, że ta kuriozalna sytuacja powinna zostać rozwiązana.
Jarosław Kuba podkreśla też, że winę ponoszą oba samorządy, które zamiast współpracować dla dobra mieszkańców trwają w konflikcie. – To jest podyktowane tym, że mamy istną wojenkę na terenie Ostrowca. Dwa samorządy działają na zasadzie „oko za oko, ząb za ząb”. Pamiętam lata, gdzie ja miałem przyjemność być radnym i członkiem zarządu powiatu ostrowieckiego. Do takich sytuacji nigdy nie dochodziło, więc apeluję do włodarzy miasta i powiatu o to, żeby w końcu tę sprawę wyjaśnić, bo nie będziemy w nieskończoność obywatelsko załatwiali takich spraw za samorządy.

A rzecz idzie o 200 zł. Tyle rocznie wynosi kwota dzierżawy terenu pod przystanek. W tej sytuacji rodzi się jeszcze jedno pytanie – kto będzie zajmował się sprzątaniem przystanku, czy jego odśnieżaniem w zimie.

Ważne wydarzenia