Urszula Dudziak i Agnieszka Iwańska pełne dobrej energii w Dworze Amelii

Fot. Anna Śledzińska

Jeśli są ludzie, którzy z życia potrafią czerpać garściami i od których można uczyć się pogody ducha, to z pewnością taką osobą jest Urszula Dudziak. Pierwsza dama polskiego jazzu odwiedziła w niedzielę Dwór Amelii w Rudzie Kościelnej, gdzie spotkała się ze swoimi sympatykami.

I nie ukrywała, że kalendarz ma zapełniony. – Ja mam takie „branie”, że po prostu nie mieści się w głowie. W zeszłym roku zaśpiewałam 70 koncertów, teraz nagrywam płytę. Za chwilę zacznie się Energa Ladies Jazz Festival. Od 20 lipca w Gdyni, piękny festiwal artystyczny, gdzie jestem dyrektorem artystycznym i 20 lipca sama występuję z zespołem z nowym repertuarem. Koncertów mam masę. Cała jesień jest zajęta trasą urodzinową, bo kończę 82 lata – mówi Urszula Dudziak. Artystka w ostatnich latach znana jest ze swojego zaangażowania w akcje prospołeczne, skierowane przede wszystkim do kobiet i seniorów, których zaraża optymizmem. – Po prostu mam dobrze w głowie, pilnuję swoich myśli, nie nakręcam się. Jestem jasnym światłem, widzę wszystko w jasnych kolorach mimo że wiem, że nie zawsze jest tak jasno. Jestem pewna, że w sposób, w jaki ja myślę i postrzegam świat naokoło dodaję, szczególnie kobietom wiary w siebie, w swoją moc.

Urszula Dudziak, a także dziennikarka i reżyserka Agnieszka Iwańska, opowiadały w Dworze Amelii o pracy nad filmem „Ula”, w którym pokazały drogę kariery artystycznej młodej miłośniczki jazzu. – Dla mnie największą frajdą było to, że Ula dała mi całkowitą wolność i całkowicie mi zaufała. To była piękna podróż, przez rok siedziałyśmy w kuchni u Urszuli, nagrywałyśmy tylko dźwięk. Dała mi swoje nagrania „światłoczułe”, piękne taśmy, na których utrwaliła świat, którego już nie ma. Zachodnia Europa lat 60. i 70., Nowy Jork lat 70. Najlepsi jazzmani Kenny Kirkland, Herbie Hancock, Joe Zawinul, Stanley Clarke, Jaco Pastorius i oczywiście Michał Urbaniak – mówi Agnieszka Iwańska. Dodaje, że zmierzyła się z żywą legendą i że było to przeżycie niezwykłe tym bardziej, że mogła pokazać jej historię po swojemu. – „Ulepiłam” ją jako opowieść o dziewczynie z wielkim marzeniem i wielkim talentem, która rusza w świat i nie wiadomo, co jej się przydarzy. Uli życie kopało i wierzgało strasznie więc ciekawiło mnie bardzo, jak sobie z tym radziła i jak zamieniła te swoje „garby w żagle” – to jest jej powiedzenie. Aż do momentu, kiedy znamy ją jako kobietę silną i niezależną, taką jak dziś.

Dla Agnieszki Iwańskiej film „Ula” był reżyserskim debiutem. Po raz pierwszy został zaprezentowany na Krakowskim Festiwalu Filmowym w 2023 roku. Wtedy też jego bohaterka zobaczyła go po raz pierwszy. Obie wspominają ten moment ze wzruszeniem.

Projekcja filmu i spotkanie z artystkami w Dworze Amelii odbyło się w ramach projektu „Polska Światłoczuła”. Obraz można też obejrzeć na jednej z platformy streamingowych.

/sla/

Ważne wydarzenia