Ćmielowski zamek Szydłowieckich powstaje z bagna i odkrywa swoje tajemnice

Fot. Anna Śledzińska

Zamek Krzysztofa Szydłowieckiego w Ćmielowie był bohaterem spotkania, które w piątek zorganizowano w Dworze Amelii w Rudzie Kościelnej. Magnacka rezydencja z XVI wieku, znajduje się w rękach prywatnych i jest restaurowana.

O historii zamku, prowadzonych tam pracach i odkrytych skarbach opowiadał archeolog Tomasz Olszacki. – Jak na pierwszą połowę wieku XVI to jest rzeczywiście „top”, to na co mógł sobie pozwolić najpotężniejszy magnat. Znajdziemy oczywiście obiekty podobne, najbliżej w Szydłowcu, rodowej siedzibie Szydłowieckich. Unikalne dla zamku Krzysztofa w Ćmielowie jest, że to obiekt, który powstał nie jak Szydłowiec przez rozrastanie się przez dziesięciolecia. Mamy tu do czynienia z jednorodnym zamysłem architektonicznym, zrealizowanym w krótkim czasie.

Zaznaczył, że do tej pory zamek zarośnięty i zatopiony częściowo w bagnie był nawet dla naukowców, wielką zagadką. – Wielkim zaskoczeniem była sama skala obiektu, do tej pory nieznanego. Mam na myśli zamek na wyspie, który przed rozpoczęciem przez nas badań, pozostawał nauce kompletnie nieznany. Badania prowadzone od kilku lat pozwoliły nam uczytelnić założenia tego obiektu. Dokonaliśmy również mnóstwa ciekawych znalezisk – mówi badacz.

Artefakty odnalezione na ćmielowskiej wyspie oraz w zachowanym w lepszym stanie przedzamczu można obecnie oglądać na wystawie w Pałacu Wielopolskich w Częstocicach. – Fragmenty okien, drzwi, tralek, kamieniarek wykonanych przez warsztat wawelski, związany z firmą Bartolomeo Berrecciego, która w tym czasie pracowała przy przebudowie Wawelu w czasach Zygmunta Starego. Mamy tam niewątpliwie włoskie wpływy i wyroby Włochów z tamtego czasu, a więc renesans „pełną gębą”. Do tego sporo przedmiotów ekskluzywnych, świadczących o szerokich kontaktach kanclerza i jego następców ze światem – opowiada Tomasz Olszacki.

Prace archeologiczne pozwoliły na znalezienie też wielu przedmiotów codziennego użytku. Podczas spotkania badacz opowiedział też o historii zamku, także po śmierci Krzysztofa Szydłowieckiego. – Potop szwedzki, a zwłaszcza trochę zapomniana przez nas wojna północna z początku XVIII wieku, mająca dla Rzeczypospolitej dużo gorsze skutki, spowodowały ruinację zamku, jego późniejszą destrukcję i zmianę funkcji. Dla nowych właścicieli, czy to Małachowskich, czy Druckich Lubeckich, odbudowa zamku na wyspie nie miała sensu.

Tomasz Olszacki zdradził, że podczas eksploracji, w fosie otaczającej zamek odnaleziono ludzkie szczątki, prawdopodobnie ofiar z okresu potopu szwedzkiego.

Zarówno ruiny zamku na wyspie, jak i przedzamcze budzą ogromne zainteresowanie, świadczyć o tym może frekwencja na spotkaniu. Właściciele Anna i Tadeusz Zarębscy doprowadzili już rewitalizację do zaawansowanego etapu. W ostatecznym kształcie pozostałości murów na odkrytej i oczyszczonej wyspie mają pozostać trwałą ruiną i strefą ochrony konserwatorskiej. Z kolei przedzamcze ma pełnić rolę muzeum, znajdzie się tam też restauracja, powstaje plan organizacji imprez kulturalnych. Otwarcie obiektu zaplanowano na połowę przyszłego roku.

/sla/

Ważne wydarzenia