Kielecka policja w piśmie zażądała od Świętokrzyskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich w Kielcach wskazania sprawcy uszkodzenia samochodu radnego sejmiku Grzegorza Świercza. Doszło do tego na parkingu podziemnym Filharmonii Świętokrzyskiej, gdzie 30 stycznia odbywała się sesja. Zdarzenie nagrały kamery monitoringu.
O obowiązku wskazania osoby, której powierzono w określonym czasie samochód służbowy mówi paragraf 3 art. 96 Kodeksu Wykroczeń. Za odmowę grozi mandat w wysokości 8 tysięcy złotych. – Ze względu na to, że pojazd, którym poruszał się sprawca jest pojazdem użytkowanym przez instytucję, oczekujemy na wskazanie osoby, która w chwili zdarzenia użytkowała i kierowała tym pojazdem – potwierdza Małgorzata Perkowska – Kiepas, oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Kielcach. Mówi też, że wskazanie osoby użytkującej wtedy samochód nie powinno być trudne. – To jest samochód, który jest w dyspozycji instytucji i powinna ona prowadzić stosowną ewidencję kto w danym czasie użytkował ten pojazd – wyjaśnia.
Przypomnę, że o uszkodzeniu swojego mercedesa policję zawiadomił radny Świercz. Sprawę chciał załatwić polubownie jeszcze na sejmiku, ale nikt nie przyznał się do uszkodzenia jego samochodu. Kamery monitoringu nie nagrały wyraźnego wizerunku kierowcy, ale w obradach uczestniczył wtedy dyrektor Świętokrzyskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich Jerzy Wrona, który jest też radnym miejskim PiS w Ostrowcu Świętokrzyskim. Gdy sprawę ujawniła kielecka Gazeta Wyborcza nie chciał nam potwierdzić, że to on spowodował szkodę. Także dziś nie chce tego potwierdzić. – Będzie odpowiedź, to będzie informacja – powiedział Radiu Ostrowiec, ale nie chciał wyjaśnić, kiedy jej udzieli i czy to faktycznie on zarysował samochód radnego Świercza i odjechał.
Za niego potwierdził nam to jego przełożony, Andrzej Bętkowski, marszałek województwa świętokrzyskiego. – Pan dyrektor bierze na siebie odpowiedzialność. On prowadził ten samochód i z radnym, panem Grzegorzem Świerczem zamierza tę sprawę załatwić. Chciał zrobić to wcześniej, ale radny wyjechał zagranicę – wyjaśnia Radiu Ostrowiec. Tylko, że Grzegorz Świercz za granicę wyjechał w ubiegłym tygodniu, a sprawa zaczęła się trzy tygodnie wcześniej. W rozmowie z kielecką Wyborczą marszałek Bętkowski próbował jeszcze tłumaczyć dyrektora Wronę. – Nawet pismo, które przyszło z policji, to on zadekretował dalej, jak gdyby nie mając świadomości, że to jemu mogło się przydarzyć – mówił Gazecie.
/mag/