’Ani jednej więcej”. Protest po śmierci ciężarnej kobiety

W Ostrowcu, podobnie jak w wielu miejscach Polski, zapłonęły wczoraj znicze w ramach inicjatywy 'Ani jednej więcej’. To dla uczczenia pamięci 30-letniej kobiety, która pod koniec października, w 22 tygodniu ciąży trafiła do szpitala w Pszczynie z bezwodziem i zmarła.

Lekarze, jak relacjonuje rodzina, na podstawie otrzymywanych od kobiety wiadomości ze szpitala, mieli czekać aż płód obumrze, powołując się przy tym na aktualne przepisy zakazujące aborcji, mimo potwierdzenia bezwodzia i zdiagnozowanych wcześniej wrodzonych wad płodu.
Dla wielu organizacji kobiecych 30-letnia Izabela z Pszczyny jest pierwszą ofiarą orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej, który uznał, że przepis tak zwanego kompromisu aborcyjnego, który zezwalał na aborcję w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej życiu, jest niezgodny z konstytucją. – Ona została zamordowana przez Trybunał Konstytucyjny naszego państwa. Tak to trzeba nazwać. Lekarze odmówili jej wykonania zabiegu aborcyjnego, który uratowałby jej życie. Nie zrobili tego na czas. Czekali aż dziecko, które i tak miało umrzeć, umrze i dopiero wtedy wykonali zabieg, ale było już za późno – mówi ostro Elżbieta Mazur, jedna z liderek Ogólnopolskiego Strajku Kobiet w Ostrowcu Świętokrzyskim.

Przyniesione przez mieszkańców miasta na Rynek znicze o 19.00 zostały ułożone na płycie nieczynnej fontanny w kształcie serca. – Takie rzeczy nie mogą się dziać w naszym kraju i trzeba uczcić pamięć tej kobiety i zrobić wszystko, żeby nigdy więcej nic takiego się nie wydarzyło – mówiła Agnieszka, która do Rynku przyszła z nastoletnią córką i mężem. – Ja nie wiem co zrobiłbym, gdyby mnie to spotkało. To jest jakaś katastrofa, że do takich rzeczy dochodzi – uzupełnił jej mąż, Andrzej.

Znicz zapalić dla zmarłej Izabeli chciała też studentka Natalia Kuziemka. Podkreśla, że to też wyraz protestu wobec nieludzkiego traktowania kobiet i nie tylko kobiet przez polski rząd. – Jest to straszne tym bardziej, że mamy taką katolicką i prorodzinną narrację obozu rządzącego, który tak naprawdę tymi wartościami wyciera sobie twarz dopuszczając do takich sytuacji. To okrutne, tragiczne, zwłaszcza, gdy patrzymy też na to co dzieje się w lesie na granicy z Białorusią. To antyludzka polityka, którą uprawia Prawo i Sprawiedliwość. Uważam, że naszym obowiązkiem było przyjść tutaj i poświęcić trochę uwagi nie tylko naszym bliskim, ale także innym ludziom, którzy umierają przez nieudolność i rządzę władzy naszego rządu – mówiła.

Część osób na Rynek przyszła z transparentami i hasłami akcji 'Ani jednej więcej’, 'Jej serce też ciągle biło’, 'Stop fanatyzmowi’ i symboliczną klepsydrą.
Wybrzmiała piosenka The Sound of Silence w wykonaniu zespołu Disturbed, która stała się symbolem po tragicznej śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.

Organizatorzy mówili też o odpowiedzialności posłów za tę tragedię. Swoją manifestację zakończyli przed biurem posła PiS Andrzeja Kryja. -Poseł Kryj jest jedną z osób, które się podpisały pod wnioskiem o zbadanie przepisów ustawy przez Trybunał Konstytucyjny i należy mu przypomnieć, że jest jedną z osób współwinnych tego, co się stało – zaznacza Elżbieta Mazur. – Przykłada rękę do tego wszystkiego złego, co się w kraju dzieje, że kobiety nie chcą robić dzieci, że ludzie na granicy umierają, że demokracja nam upada, bo rozwalają sądy i państwo klęczy – dodaje Beata Głazek.
Na drzwiach wejściowych biura poselskiego znów przyklejone zostały kartki z napisami – 'Macie krew na rękach’ i 'Ani jednej więcej’.

/mag/

Ważne wydarzenia