Jest sądowy finał głośnego happeningu

Patryk Stępień za naklejenie na drzwiach wejściowych biura posła PiS Andrzeja Kryja plakatu z gestem Joanny Lichockiej jednak będzie tłumaczył się w sądzie. Pod koniec września do Sądu Rejonowego w Ostrowcu wpłynął akt oskarżenia o zniszczenie mienia, czyli nalepki reklamowej, na którą naklejony został plakat.

W ocenie Jerzego Jurka, obrońcy młodego działacza, nie ma mowy o zniszczeniu mienia, bo czyn ten może być popełniony wyłącznie umyślnie, a naklejkę zniszczyła pracownica biura przez nieumiejętne zerwanie plakatu. – W naszym mniemaniu samo zawieszenie plakatu jest forma manifestacji, formą wypowiedzi publicznej w sprawie społecznie budzącej zainteresowanie i pan Patryk nie powiesił bynajmniej tego plakatu w zamiarze zniszczenia witryny. Użył kleju, który daje się zmyć wodą -mówi.
Do zdarzenia przypomnijmy doszło w lutym tego roku. Plakaty ze zdjęciem posłanki PiS, która pokazuje w stronę opozycji w Sejmie wulgarny gest i z napisem 'Pacjenci, PiS ma gest. Zamiast na leczenie raka dali 2 miliardy na TVP’ były rozwieszane w całym kraju. Patryk Stepień twierdzi, że plakat przykleił zwykłym klejem biurowym. Miał to być gest sprzeciwu wobec decyzji partii rządzącej i arogancji posłanki. Szybko został jednak wezwany na przesłuchanie, bo poseł Andrzej Kryj zawiadomił policję o zniszczeniu naklejki. Sprawa trafiła do prokuratury, gdzie powołany początkowo biegły ocenił stratę na mniej niż 500 złotych – a to oznacza nie przestępstwo, a jedynie wykroczenie. Biegły został w postępowaniu przesłuchany i swoją ocenę podtrzymał. Prokuratur zdecydował się jednak na powołanie kolejnego biegłego, który szkodę wycenił na nieco powyżej 500 złotych, więc sprawę uznano za przestępstwo. – Jest to dla nas pewnym zaskoczeniem, szukanie, trochę tak na siłę, biegłego, który wyda opinię o pożądanej treści. W szczególności dotyczy to tego przypadku, w którym koszty wykonania tych opinii już w tej chwili przekraczają wartość szkody – uważa obrońca młodego działacza. Zapowiada złożenie odpowiedzi na akt oskarżenia. Będzie chciał wykazać, że zachodzą podstawy do umorzenia tej sprawy – jak podkreśla – 'z uwagi na oczywisty brak faktycznych podstaw oskarżenia’.
Patrykowi Stępniowi grozi kara więzienia od 3 miesięcy do nawet 5 lat. – Przecież ja nie szedłem pod biura pana posła z młotkiem lub innym narzędziem po to, żeby powybijać szyby, tylko szedłem z plakatem – zauważa oskarżony. Andrzej Kryj dziś sprawy nie chce komentować. Wcześniej (w maju) mówił Radiu Ostrowiec, że protestując należy szanować czyjąś godność i czyjeś mienie i starać się tego mienia nie niszczyć, a ponieważ do zniszczenia doszło, to sprawę zgłosił na policję. Wyjaśniał też, że Patryk Stępień miał czas, żeby do niego przyjść i sprawę wyjaśnić, ale tego nie zrobił. Mówił też o szkodzie wycenionej na kwotę 1 tysiąca złotych.
Termin pierwszej rozprawy nie został jeszcze wyznaczony.

/mag/

Ważne wydarzenia