Senatorowie Rusiecki i Słoń nie głosowali w sprawie wyborów korespondencyjnych

źródło zdjęcia: Facebook

Jarosław Rusiecki i Krzysztof Słoń, dwóch senatorów Prawa i Sprawiedliwości z województwa świętokrzyskiego nie wzięło udziału we wczorajszym głosowaniu nad bardzo ważną dla PiS-u ustawą dotyczącą wyboru prezydenta w sposób korespondencyjny, mimo że w posiedzeniu Senatu uczestniczyli. Trzeci senator z regionu, Jacek Włosowicz zagłosował przeciw odrzuceniu ustawy w całości.


Jarosław Rusiecki twierdzi, że to wina marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego, który – jak to określił – prowadził 'cyniczną grę’ w czasie obrad i 'łamał dobre obyczaje parlamentarne’.
– Pan marszałek Grodzki zmienił zasady. Gdy rozpoczynało się wczorajsze posiedzenie była informacja, że głosowania będą odbywać się w bloku pod koniec posiedzenia Senatu i pan marszałek te zasady złamał – wyjaśnia senator Rusiecki.
Jednak 86 senatorów, w tym 35 senatorów ze Zjednoczonej Prawicy bez problemów oddało w tym czasie głos. Jarosław Rusiecki tłumaczy, że o głosowaniu nad ustawą korespondencyjną dowiedział się zbyt późno, bo na 7-8 minut przed nim.
– Ja byłem w tym czasie w Senacie, jednak nie zdążyłem dotrzeć na głosowanie. Ba, pan marszałek nie zgodził się nawet na przerwę, by nasi parlamentarzyści dotarli na czas na salę – przekonuje.
Podobnie usprawiedliwia się senator Krzysztof Słoń. Na nasze pytanie, sms-em odpowiedział, że 'wieczorem do dyskusji zapisało się kilkudziesięciu senatorów, a każde wystąpienie to minimum 10 minut’ więc zakładał, że głosowanie nad ustawą odbędzie się dopiero dzisiaj. I także oskarża marszałka Grodzkiego, że nie zgodził się na przerwę przed głosowaniem, której chciał PiS. Przez to miał na głosowanie nie zdążyć.
Co ciekawe, z sms-a senatora Słonia dowiadujemy się, że przerwa w obradach Senatu zarządzona była między godz. 19.00, a 20.30.
Co oznacza, że na godzinę przed głosowaniem wszyscy senatorowie powinni być już w pracy i obradować na sali.
Zapytany, dlaczego nie wrócił po przerwie na obrady, Słoń odpisał: 'bo miały trwać jeszcze kilka godzin te trudne do słuchania wystąpienia zapisanych do dyskusji senatorów Koalicji Obywatelskiej. Nie było mowy o głosowaniach wczoraj!!!’.
Przypomnijmy, że ustawa o wyborze prezydenta w głosowaniu korespondencyjnym została w Senacie odrzucona w całości. Tak zdecydowało 50 senatorów.
W trakcie debaty, która zaczęła się rano posłowie Prawa i Sprawiedliwości zgłaszali wiele wniosków, które miały wydłużyć obrady. M.in. o ich utajnienie, ale także o zmianę trybu głosowania na stacjonarny, które wiązałoby się z obecnością wszystkich senatorów i uniemożliwieniem im głosowania zdalnego. Kilkukrotnie wnioskowali o zwoływanie przerw i Konwentu Seniorów. Wszystkie odrzucane były przez większość senacką.
Taktyka ta miała doprowadzić do tego, by Senat nie zdążył przeprowadzić głosowania nad ustawą korespondencyjną do środy. Dziś upływa termin do kiedy miał obowiązek to zrobić. Gdyby się nie udało ustawa nie wracałaby do Sejmu, a bezpośrednio na biurko prezydenta, który mógłby ją podpisać.
W Sejmie, przypomnijmy, PiS nie ma gwarancji przyjęcia ustawy, bo przeciwni takiej formie wyborów w czasie pandemii koronawirusa są posłowie Porozumienia Jarosława Gowina. PiS-owi brakuje zatem głosów.

/bart,joge/

Ważne wydarzenia