Michał Kaczmarczyk, strażak OSP w Ćmielowie a także pracownik szpitala w Ostrowcu zareagował, gdy przejeżdżając obok jednego ze szkolnych boisk zauważył szybko jadący w tamtym kierunku radiowóz policji. Okazało się, że na orliku leżała nastolatka. Próbowała odebrać sobie życie.
Obok dziewczyny znajdowała się butelka po alkoholu. Była nieprzytomna. – Podjechałem samochodem. Policjanci już dobiegli do niej. Zapytałem się, czy potrzebują pomocy. Wróciłem do auta, wziąłem swoją apteczkę, przerzuciłem ją przez płot, sam przeskoczyłem no i we troje zaczęliśmy jej pomagać. Okazało się, że dziewczyna była kompletnie bez kontaktu. Zauważyliśmy rany cięte. Po sprawdzeniu, że oddycha przystąpiliśmy do tamowania krwi. Wtedy właśnie dziewczyna się ocknęła. Była w kompletnym amoku – opowiada Michał Kaczmarczyk. Po uspokojeniu dziewczyny przekazali ją załodze karetki, która zabrała ją do szpitala.
Jak podkreśla strażak, zawsze stara się działać. Nigdy w sytuacji zagrożenia czyjegoś życia nie jest pasywny, a ta postawa wśród ludzi niestety zdarza się coraz częściej. – Obawiam się, że zaczęła się jakaś brzydka moda, gdzie ludzie zamiast pomagać jeden drugiemu, to w pierwszej kolejności wyciągają telefon. Prosząc ich o pomoc wzbraniają się przed dotknięciem osoby poszkodowanej, ale żeby nagrać zdarzenie i pochwalić się w internecie są pierwsi. Tak właśnie było tu przy tej dziewczynie, a także podczas tego nieszczęsnego wypadku na Boksycce. Nie miał kto nam pomóc, ale ludzi z telefonami było pełno. Co więcej, każdy z nich jest wtedy specjalistą medycznym, który wszystko komentuje ale nie podejdzie asystować – dodaje Michał Kaczmarczyk.
Pamiętajmy także, że w kryzysie emocjonalnym nigdy nie jesteśmy sami. Zawsze pomocą służą specjaliści telefonów wsparcia. Dla dzieci i młodzieży to przede wszystkim telefon zaufania: 116 111, oraz linia Rzecznika Praw Dziecka: 800 12 12 12. Działają całodobowo a każde połączenie jest bezpłatne.
/osa/
