Ponad 7 tysięcy kilometrów i blisko 100 dni spędzonych na rowerowym siodełku – tak w skrócie wyglądała podróż 50-letniego Tomasza Zienkowskiego z Ostrowca, który w maju wyruszył w wyprawę do Nordkapp, najdalej wysuniętego na północ fragmentu Europy. Ostrowczanin niedawno zakończył swoją podróż i wrócił do Polski.
Najtrudniejszym wyzwaniem podczas podróży – jak zaznacza Zienkowski – okazała się kapryśna pogoda
– Trzy tygodnie w deszczu, praktycznie lało codziennie. Niewygodnie się jedzie w deszczu, a reszta utrudnień to takie klasyczne rowerowe problemy – relacjonuje ostrowczanin, który przez ostatnie trzy miesiące spał pod gołym niebem, kąpał się w rzekach i strumykach, żywił się zrobionymi przez siebie w trasie kanapkami i wszędzie woził ze sobą ważący około 40-kilogramowy bagaż. Dziennie, średnio przemierzał 100 kilometrów.
Przez większość podróży musiał zmagać się z bolącym kolanem, co – jak sam podkreśla – również dzięki wsparciu przyjaciół nie przeszkodziło mu w dojechaniu do mety podróży, gdzie czekało na niego ciepłe przywitanie.
– Wielu znajomych mnie przywitało w Krakowie. Było bardzo miło i fajnie. Spotkaliśmy się w „Ambasadzie Śledzia” – zaznacza Zienkowski.
3-miesięczna, samotna podróż rowerem kosztowała go ponad 10 tysięcy złotych. Eskapadę 50-latka codziennie na facebookowej grupie 'Rowerem gdzie się da’, gdzie dodawał różne filmiki z wyprawy śledziło kilkaset osób.
– Sporo osób chce się wybrać na Nordkapp, niekoniecznie rowerami, ale np. kamperami czy samochodami. Ta moja podróż wzbudziła duże zainteresowanie, dostawałem wiele prywatnych wiadomości – dodaje.
Tomasz Zienkowski do Ostrowca przyjedzie dziś wieczorem. Po oficjalnym zakończeniu swojej podróży w Krakowie, postanowił przejechać jeszcze szlakiem pierwszej kompani kadrowej.
/mor/