Podejrzany o spowodowanie wypadku w Boksycce aresztowany na trzy miesiące. Próbował symulować chorobę

Fot. archiwum

Podejrzany o spowodowanie tragicznego wypadku w Boksycce, w którym 28 maja zginęło pięć osób, został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące.

Przypomnijmy, że dwa dni temu Sąd Okręgowy w Kielcach skierował ponownie sprawę do prokuratury opierając się na opinii biegłego, który stwierdził, że Piotr M. nie był świadomy udziału w czynnościach śledczych, m.in. przesłuchaniu, czy postawieniu zarzutów, ponieważ był w półśpiączce pod wpływem silnych leków.

Tym razem prokuratura przypilnowała wszystkich procedur i sąd nie miał wątpliwości, że Piotr M. powinien trafić do aresztu.

– Prokurator podjął decyzję o zatrzymaniu podejrzanego w celu uzupełnienia mu zarzutów i zastosowania środków zapobiegawczych. Dodaliśmy zarzut w postaci nielegalnego posiadania narkotyków w postaci marihuany i kokainy. Prokurator skierował wniosek o tymczasowe aresztowanie, który Sąd Rejonowy w Ostrowcu uwzględnił – mówi Daniel Prokopowicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Kielcach.

Jak informuje prokurator Prokopowicz, podczas ponownego przesłuchania, Piotr M. próbował symulować chorobę, a jeden z jego obrońców nawet wzywał karetkę.

– Podczas czynności podejrzany zaczął symulować niezdolność do udziału w czynnościach procesowych. Po badaniach i uzyskaniu opinii biegłych z Collegium Medicum UJ w Krakowie ustaliliśmy, że był zdolny i czynności były kontynuowane – dodaje Daniel Prokopowicz.

Prokuratura nadal nie podaje dokładnie jakie stężenie alkoholu w organizmie miał w chwili wypadku.

– Na chwilę obecną tak czynimy, przyjdzie czas, że podamy więcej szczegółów. Mogę powiedzieć tylko tyle, że nie jest to stężenie graniczne, tylko wyraźnie wyższe. Czekamy też na szczegółowe wyniki dodatkowych badań – wyjaśnia rzecznik prokuratury.

Do wypadku doszło na krajowej 'dziewiątce” w Boksycce. Ustalono, że 38-letni kierowca mercedesa stracił panowanie nad pojazdem i doprowadził do czołowego zderzenia z fiatem punto, w którym podróżowało sześć osób. Pięć z nich zginęło na miejscu. Przeżył tylko 15 – letni Ernest, który w wypadku stracił rodziców, dziadka, starszego brata, a także towarzyszącą mu koleżankę.

/sla/

Ważne wydarzenia