Tylko kilkanaście osób odpowiedziało na wezwanie Ogólnopolskiego Strajku Kobiet w Ostrowcu Świętokrzyskim do protestu w obronie praw kobiet po śmierci Doroty w nowotarskim szpitalu, której lekarze nie przeprowadzili na czas zabiegu usunięcia ciąży. Dziś i jutro podobne protesty będą organizowane w miastach w całym kraju.
Dorota z Nowego Targu do szpitala trafiła z bezwodziem, a zabieg terminacji medycy wykonali dopiero dwie godziny po śmierci płodu, nie informując kobiety ani bliskich o zagrożeniu dla jej życia. Kobieta zmarła na sepsę 24 maja. Zaplanowany na wczoraj protest 'Ani jednej więcej. Przestańcie nas zabijać’ odbył się wczoraj na płycie Rynku.
– Kobiety dziś boją się o swoje zdrowie, boją się o swoje życie. Boją się, że gdy będą w zagrożonej ciąży lekarze nie udzielą pomocy w obawie przed konsekwencjami. Lekarze dziś boją się robić to, co do nich należy, czyli ratować nam życie – mówiła Elżbieta Mazur z ostrowieckiego Strajku Kobiet.
Do małej frekwencji odniósł się w trakcie protestu jeden z uczestników. – Jestem na każdym waszym wezwaniu. Mam cztery córki, więc wiem, jak może to wyglądać. Jedna była w zagrożeniu życia. Mam więc taki apel. Nie bójmy się. Dziś w Ostrowcu naprawdę jest nas mało. To dotyczy każdej kobiety. Nie ma przecież aborcji na życzenie. To jest dramat kobiety, jeżeli musi taki zabieg rozważyć, wykonać go, ale chodzi o jej życie. Nie bójmy się głośno domagać się o ratowanie życia kobiet – mówił Radosław Stępniak.
Dla swoich córek, wnuczek na protest przyszła pani Zofia. – Jestem po stronie kobiet, po stronie matek, bo to ich życie nie jest teraz ważne. Ważniejsze jest utrzymanie za wszelką cenę ciąży, nawet, jeżeli to dziecko nie ma szans przeżycia lub już jest martwe. Lekarzom może tak bardzo nie dziwię się, bo za ratowanie życie będzie potem odpowiadał przed Ziobrą – mówiła Radiu Ostrowiec.
Dla swoich dwóch córek na Rynek przyszedł też Krzysztof Wielgus. – Jedna z córek ma 10 lat, a druga już 18. Walczymy o lepsze prawo, żeby aborcja była dozwolona w szczególnych przypadkach, żeby kobiety nie musiały się bać, żeby nie musiały nosić płód, który już nie jest w stanie funkcjonować – wyjaśnia.
W ostrych słowach swój udział w proteście wyjaśnia też pani Jadwiga Skrok. Do Rynku przyjechała elektrycznym wózkiem inwalidzkim. – Przyszłam tu, żeby potępić zabójców kobiety, która mogła żyć. Uświęcając płód zabili matkę. Czy którakolwiek z nas zachodzi w ciążę, żeby ją usunąć? Nie. Aborcja to jest wielkie obciążenie, tragedia. Popłaczmy nad tymi zmarłymi kobietami, znajomymi, ich rodzinami i nami samymi – mówiła.
A protesty pod hasłem 'Ani jednej więcej. Przestańcie nas zabijać’ – w całym kraju organizowane będą także dziś i jutro.
/mag/