O tym, że fajerwerki mogą być niebezpieczne mówią nie tylko strażacy i policjanci, ale także lekarze, którzy po takich wypadkach leczą pacjentów z poparzeniami.
– Nie było roku w czasie mojej pracy, by nie trafiła w okresie Sylwestra jedna, dwie, czy trzy osoby, które doznały takich urazów – mówi Jacek Zdybski, dermatolog, właściciel Kliniki Zdybski w Ostrowcu Świętokrzyskim.
Podkreśla, że używanie materiałów pirotechnicznych, tak powszechne w okresie noworocznym, nie wymaga jakichś szczególnych umiejętności, a podstawowej ostrożności.
– Potrzebny jest po prostu rozsądek. Kupować trzeba fajerwerki w sprawdzonych źródłach, z atestem i używanie ich zgodnie z instrukcją obsługi. Nigdy nie pozwalajmy, by dzieci same je rozpalały, zawsze potrzebny jest nadzór dorosłych – zaznacza doktor Zdybski.
Fajerwerki nie tylko potrafią poparzyć, ale mogą też doprowadzić do poważniejszych urazów. – Są też bardzo groźne przypadki takie jak utrata wzroku, czy strata kończyny. Same poparzenia też bardzo trudno się leczą. Stosując terapię laserową, czy mieszaną można trochę zmniejszyć blizny, ale trwa to bardzo długo, a terapia jest też kosztowna. Dlatego najważniejsze, by tego unikać – podkreśla doktor Zdybski. Zwraca uwagę, że niedawno sam leczył pacjenta, który trafił do niego z mocno poparzoną ręką przez wybuch fajerwerków.
– To dorosły człowiek, który pirotechniką zajmuje się na co dzień i zna się na tym. Kupił produkt, który często kupował, ale okazało się potem, że była to rzecz, która nie miała certyfikacji. Zamiast palić się stopniowo tak jak powinna – wybuchła mu w ręce – opowiada ostrowiecki lekarz.
Doktor Zdybski radzi, by w sytuacji poparzenia np. ręki jak najszybciej wsadzić ją do zimnej wody i trzymać do czasu przyjazdu pogotowia. Jeśli sami chcemy udać się do lekarza najlepiej nawet do 2 godzin moczyć dłoń w zimnej wodzie i dopiero wtedy wyruszyć do przychodni. Warto też wziąć leki przeciwbólowe, by zmniejszyć stan zapalny.
/mag,joge/
