„Nie chciej, Polsko, mojej krwi”. Protest i awantura pod biurem posła PiS Andrzeja Kryja

Wczoraj, czwarty dzień z rzędu, aktywistki Ostrowieckiego Strajku Kobiet w Ostrowcu Świętokrzyskim zostawiły przed biurem posła PiS Andrzeja Kryja kukłę kobiety oblaną czerwoną farbą i transparenty. Przed wejściem rozlały też ketchup.

Tym razem działaczki swój protest zapowiedziały w mediach społecznościowych, bo podobne protesty pod nazwą „Nie chciej, Polsko, mojej krwi” odbywały się w stolicy przed sejmem i wielu innych miastach kraju. W sejmie bowiem posłowie zajmowali się dwoma projektami ustaw. Jeden z nich dotyczył całkowitego zakazu aborcji i uznania jej za zabójstwo. Drugi powołania do życia Instytutu Rodziny i Demografii. Protestowi sprzeciwił się administrator budynku, w którym znajduje się biuro posła Kryja, działacz Solidarności. Doszło do słownych utarczek.

– Trzeci dzień po was wczoraj sprzątamy. Ty w Polsce nie powinnaś być w ogóle. Do Moskwy – wykrzykiwał mężczyzna. – My musimy sprzątać ten bajzel po PiSie – odpowiadały dziewczyny. Interweniowała policja. Funkcjonariusze zakazali zostawiania transparentów pod budynkiem, powołując się na art. 145 Kodeksu Wykroczeń. Aktywistki powoływały się na zapisane w Konstytucji RP prawo do protestowania. Niczego nie niszczymy – podkreślały. Ostatecznie zostały spisane przez funkcjonariuszy i będą wzywane na komendę policji. – To jest Polska PiSu – komentowały dziewczyny. Zaznaczają, że chcą być słyszane, stąd forma protestu.

– To pierwszy raz, gdy spotykamy się z taką agresją. Pewnie sprowokowałyśmy taką reakcję, bo to już czwarty dzień, kiedy  zostawiamy na klamce tę umęczoną przez rząd PiS kobietę i widocznie nasz przekaz dotarł – mówiła Elżbieta Mazur, jedna z liderek Ogólnopolskiego Strajku Kobiet w Ostrowcu Świętokrzyskim.

Działaczki sprzeciwiają się nie tylko wprowadzeniu zakazu aborcji i uznania jej za morderstwo, w konsekwencji czego nawet kobiety, które poroniły musiałyby tłumaczyć się przed policją i prokuraturą. Ta ustawa – jak się okazało – nie zyska poparcia PiS. Dziewczyny równie głośno sprzeciwiają się pomysłowi utworzenia Instytutu Rodziny i Demografii. To projekt autorstwa posła PiS Bartłomieja Wróblewskiego, który stał za skierowaniem do Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej przepisów tzw. kompromisu aborcyjnego. Pod wnioskiem tym podpisał się także poseł Andrzej Kryj. Po orzeczeniu trybunału aborcja z powodu ciężkich i nieuleczalnych wad płodu przestała być w Polsce wykonywana. Poseł Wróblewski teraz miałby stać na czele nowego instytutu. -Ten człowiek będzie mógł na uprawnieniach prokuratora uczestniczyć w postępowaniach rozwodowych i podważać orzeczenia. Oni chcą doprowadzić do tego, że kobiety nie będą mogły uwolnić się od agresywnych mężów – wyjaśnia Elżbieta Mazur. – Będą trwać w przemocowych związkach, z mężami, którzy biją je i dzieci nierzadko robią wiele innych okropieństw. W imię czego ma się tak dziać? – pytała Beata Głazek.

Wczorajszy protest najpewniej zakończy się skierowaniem do sadu wniosków o ukaranie działaczek za 'zaśmiecanie’.

/mag/

 

Ważne wydarzenia