Tajemnicza śmierć zatrzymanego przez policję ostrowczanina. Rodzina chce wiedzieć jak do niej doszło

– Nie zostawimy tak sprawy jego śmierci – mówi rodzina, zmarłego w niejasnych okolicznościach Arkadiusza Mortki z Ostrowca Świętokrzyskiego. Mężczyzna w poniedziałek 5 lipca został zatrzymany przez policję, 8 lipca miał zostać przewieziony na Szpitalny Oddział Ratunkowy szpitala w Ostrowcu i jeszcze tego samego dnia do szpitala psychiatrycznego w Morawicy. Stamtąd z kolei dwa dni później trafił na oddział intensywnej terapii szpitala w Kielcach, gdzie zmarł.

Rodzina nic nie wie o okolicznościach jego zatrzymania i powodach hospitalizacji. Mówią, że policja nie udziela im żadnych informacji. – Nie jesteśmy w stanie określić co się stało. Arek został zatrzymany przez policję i nie wrócił już do domu. Nie uzyskujemy żadnych informacji od nikogo. Wczoraj z mamą Arka byłam na komendzie policji w Ostrowcu i dyspozytorka w okienku na wejściu odwróciła się do nas plecami i odeszła. Powiedziała, że nikt do nas nie zejdzie. Nie zszedł do nas komendant policji, nie zszedł naczelnik, ani nawet policjant, który zatrzymał Arkadiusza. Powiedzieli, że nikt nie zejdzie, bo sprawę przejęła prokuratura. Tak została potraktowana matka, która straciła właśnie dziecko – mówi rozżalona Magdalena Foremniak-Godos, szwagierka zmarłego.

Opowiada, że o zatrzymaniu dowiedzieli się przypadkowo. Kobieta pojechała do szpitala do Ostrowca, ale nie pozwolono jej się z spotkać z panem Arkadiuszem. Policjant, który go pilnował poinformował tylko, że mężczyzna jest agresywny i unieruchomiony pasami. Pani Magdalena informacji o powodach zatrzymania i stanie zdrowia swojego szwagra szukała tego samego dnia jeszcze na komendzie policji w Ostrowcu. Od dyżurnego dostała trzy numery telefonu, pod którymi miała otrzymać wszelkie wyjaśnienia, ale nikt nie chciał z nią rozmawiać. – Policjanci rzucali słuchawkami – relacjonuje. – Ja wydzwaniałam przez cały piątek. Jemu w czwartek o 15.30 minęły 72 godziny aresztu i policja powinna go wypuścić, albo postawić zarzuty. On o tej godzinie był już człowiekiem wolnym, oni mieli obowiązek wypuścić go ze szpitala w Ostrowcu – dodaje.

Pani Magdaleny, mimo, że zostawiła na komendzie policji swoje dane kontaktowe, nikt nie powiadomił o przewiezieniu mężczyzny do szpitala psychiatrycznego w Morawicy, a o jego śmierci została powiadomiona po dwóch dniach. – Ja dostałam informację o śmierci Arka w poniedziałek rano. Przyjechali do mnie policjanci. Arek zmarł w sobotę. Od czwartku mieli mój adres, numer telefonu. Dlaczego nikt nas nie poinformował o tym, że Arek nie żyje? Nie mieliśmy nawet informacji, że został przewieziony do Morawicy. Dlaczego nikt nas o niczym nie chciał i nie chce informować? – pyta.

Arkadiusz Mortka, jak mówi pani Magdalena, zmarł na skutek zatrzymania akcji serca. Została przeprowadzona sekcja zwłok, ale nie ma jeszcze wyników. Rodzina nie może uwierzyć w to co się stało. – My się znamy od dziecka, wychowywaliśmy się razem. Cała nasza rodzina jest w szoku – mówi pani Magdalena i zapowiada, że poruszą niebo i ziemię, żeby poznać prawdę, a mają dużo pytań. – On był przetrzymywany. Ja mam dokumentację ze szpitala z Morawicy. Tu się nic nie zgadza. On ze szpitala w Ostrowcu był wypisany o 16.27. Do szpitala w Morawicy był przyjęty o 23.10. On już wtedy był człowiekiem wolnym, powinien wyjść. Co się działo w tym czasie. Oni nie mieli podstaw, żeby go przetrzymywać – słyszymy.

Bliscy zmarłego zatrudnili nawet adwokata, który ma pomóc ustalić okoliczności śmierci mężczyzny. – Próbujemy ustalić, czy pan Arkadiusz był formalnie osobą zatrzymaną po opuszczeniu szpitala w Ostrowcu, bo mamy co do tego poważne wątpliwości – mówi adwokat Marek Jesionek, ale dodaje, że nie widział jeszcze akt sprawy i musi się dopiero z nimi zapoznać.

Policja w Ostrowcu potwierdza, że mężczyzna został w miniony poniedziałek zatrzymany. – Potwierdzamy, że 5 lipca doszło do zatrzymania 38-letniego mieszkańca naszego miasta. To zatrzymanie dotyczyło sprawy związanej z przestępczością narkotykową. W tej sprawie zostały zabezpieczone narkotyki i w chwili obecnej prowadzone jest śledztwo, które nadzorowane jest przez Prokuraturę Rejonową w Ostrowcu Świętokrzyskim – mówi Ewelina Wrzesień, oficer prasowy ostrowieckiej policji. Dodaje, że 'sposób zachowania mężczyzny w czasie pobytu w policyjnej izbie zatrzymań świadczył o tym, że wymagał on pomocy lekarskiej’. Pytana, dlaczego nikt nie powiadomił rodziny o powodach zatrzymania mówi, że nie wie, czy mężczyzna sobie tego życzył. Na pytania, czy był formalnie zatrzymany po wypisaniu go ze szpitala w Ostrowcu, dlaczego i w jakich okolicznościach trafił do szpitala w Morawicy – nie odpowiada, zasłaniając się śledztwem prokuratorskim. Dokładnie tak samo odpowiada, gdy pytamy o zwłokę z poinformowaniem rodziny o śmierci ich bliskiego.

Na ten temat nie chce też rozmawiać Cezary Skalmierski, Prokurator Rejonowy w Ostrowcu Świętokrzyskim. Poinformował nas, że przygotowują wniosek o wyłączenie ich z prowadzenia tej sprawy i przekazanie jej do innej jednostki.

Do tematu będziemy wracać.

/mag/

Ważne wydarzenia