Dzielnicowy zdążył z pomocą. Uratował życie człowieka

– Wychodzimy codziennie do służby, żeby pomagać ludziom i to jest nasza praca, ale nie ukrywam, że jeżeli uda się komuś pomóc, to jest satysfakcja i radość – mówi starszy sierżant Marcin Bis, dzielnicowy osiedli Pułanki i Gutwin, który uratował wczoraj życie 37-letniemu mieszkańcowi miasta. Wcześniej otrzymał na telefon służbowy smsa z informacją, że mężczyzna podejmuje właśnie próbę samobójczą.

– Numer nie był mi znany i nikt nie odbierał połączenia, ale ponieważ dobrze znam rewir udało mi się skojarzyć kto może być w potrzebie – opowiada o nietypowej interwencji. – Kiedy udałem się pod właściwy adres, mężczyzna nie otwierał, nie odbierał też telefonu, w żaden sposób nie reagował. Zza drzwi było za to słychać sygnał połączenia. Ponieważ to mieszkanie było na parterze, to wdrapałem się na balkon i przez okno zobaczyłem lezącego na sofie mężczyznę, który nie ruszał się i nie reagował na pukanie do okna. W porozumieniu z dyżurnym zdecydowałem się na siłowe wejście do mieszkania. Mężczyzna leżał nieprzytomny na łóżku. Udało nam się go ocucić. Przyznał, że połknął dużą liczbę tabletek i popił to alkoholem. Pierwszej pomocy na miejscu udzieliła mu wezwana ekipa pogotowia. Desperat został przewieziony do szpitala – relacjonuje.
Starszy sierżant Bis podejrzewa co mogło popchnąć desperata do próby samobójczej, ale nie chce o tym rozmawiać. Mówi, że już drugi raz w karierze podejmował taką interwencję. A dzielnicowym jest od niespełna dwóch lat. – Bardzo różne interwencje podejmujemy. Są to problemy sąsiedzkie, problemy rodzinne, każdego charakteru. Jeżeli uda się komuś pomóc, tak jak w tej sytuacji, to jest jakaś satysfakcja z wykonywanej pracy i noszenia munduru – mówi Marcin Bis. Policjantem jest od 6 lat.

/mag/

Ważne wydarzenia