Lokale gastronomiczne walczą o przetrwanie. Podejmują wyzwanie #hotgastrochallenge

Sobotnia konferencja premiera Mateusza Morawieckiego nie przyniosła odpowiedzi na pytanie, kiedy właściciele lokali gastronomicznych będą mogli otworzyć ponownie swoje restauracje, puby i bary. Wszystko wskazuje na to, że nie nastąpi to w tym roku.

Choć nastroje u przedsiębiorców nie są, delikatnie mówiąc, optymistyczne, starają się podejmować inicjatywy, które pozwolą im przetrwać. Jedną z nich jest #hotgastrochallenge, czyli wyzwanie polegające na zamawianiu przez jeden lokal dań z innego, opublikowanie zdjęcia zamówionej potrawy w mediach społecznościowych i nominowaniu do wyzwania kolejnych knajp.
W Ostrowcu Świętokrzyskim wyzwanie zostało zapoczątkowane przez Restaurację Primo.
– Akcję zaczerpnęliśmy z internetu, obserwując inne restauracje. Chcemy pomóc kolegom i koleżankom z tej samej branży z terenu Ostrowca Świętokrzyskiego, dlatego do zabawy zaprosiliśmy też inne lokale – mówi Paweł Kaczmarczyk, właściciel Primo, który dodaje, że sami nie znajdują się w dobrej sytuacji i nie wie jak długo jeszcze uda im się jeszcze utrzymać działalność, zwłaszcza że nie otrzymują realnej pomocy od rządu.
– Całe wsparcie jest bardzo przesuwane w czasie, nie jest to wsparcie natychmiastowe, a wydatki trzeba ponosić natychmiastowo. Listopad w naszym przypadku jest bardzo na przykład bardzo kiepski – tłumaczy.
Paweł Kaczmarczyk przewiduje jednak, że obecne obostrzenia dotyczące gastronomii mogą być utrzymane nawet do końca lutego.
Wyzwanie Restauracji Primo już przyjęła Mała Sycylia i nominowała do wyzwania kolejne lokale. Tomasz Piskorowski, właściciel restauracji mówi wprost, że jest bliski załamania, ale na razie robi wszystko, by nie zamykać lokalu.
– W tym momencie rozszerzyliśmy ofertę o domowe pierogi, cały czas myślimy o nowych sposobach na rozreklamowanie się, jak na przykład ulotki. Chcemy dotrzeć do ludzi z informacją, że cały czas działamy. Nie poddaje się i robię wszystko by Małą Sycylię utrzymać i nie zwalniać pracowników – wyjaśnia.
Wyzwanie Restauracji Primo przyjęła także kawiarnia Zmiana Klimatu.
Łukasz Jaworski, współwłaściciel lokalu także nie zamierza się poddawać. Podkreśla jednak, że tak jak inni przedsiębiorcy zajmujący się gastronomią, są już na granicy wytrzymałości.
– Mamy kontakt z naszymi przyjaciółmi, którzy prowadzą podobne miejsca, każdy ma teraz tragedię finansową. Sytuacja jest nie do opisania, w naszym przypadku zarobki spadły do poziomu 10-20% obrotu, jaki był przed obostrzeniami. Rozumiemy też klientów, którzy wolą gotować w domu, bo też nie mają pieniędzy. Sytuacja wszystkich Polaków zaczyna być tragiczna – mówi.
Zmiana Klimatu podejmuje szereg działań, które mają poprawić sytuacje. Od tego tygodnia startuje u nich nowe menu lunchowe z dowozem.
Lokal jest także na etapie tworzenia pod własną marką drobnych produktów delikatesowych jak ręcznie robione dżemy czy konfitury.

/bart/

Ważne wydarzenia