Radni PiS czują się atakowani. Chcieli wspólnego apelu w sprawie mowy nienawiści

Radni miejscy Prawa i Sprawiedliwości język protestujących kobiet nazywają językiem nienawiści, który ich zdaniem może prowadzić do agresji, użycia siły i przestępstw z nienawiści. Na ostatniej sesji Rady Miasta chcieli wspólnego stanowiska Rady Miasta sprzeciwiającego się „mowie nienawiści, w tym stygmatyzujących i obraźliwych sformułowań, wprowadzających do przestrzeni publicznej agresję i przemoc”.

– Między pod adresem posła na Sejm były adresowane skrajne, skandaliczne inwektywy, (…) co ma na celu odarcie z godności człowieka, stworzenia atmosfery zastraszenia i poniżenia, co w skrajnym przypadku może doprowadzić do eskalacji napięć – uzasadniał przegłosowanie apelu Mariusz Czeremcha, wiceprzewodniczący klubu radnych PiS w mieście. – Sytuacja może się z czasem wymknąć spod kontroli i wtedy może dojść do niepotrzebnych zajść. Na razie dochodzi tylko do przemocy słownej. Poseł (red: Andrzej Kryj) był bardzo, bardzo brutalnie atakowany, ale nie tylko on. Jako cała zbiorowość, całe środowisko Prawa i Sprawiedliwości mogliśmy się czuć mocno, nawet nie tyle, że obrażani, ale atakowani – mówi dziś w rozmowie z Radiem Ostrowiec.
Nie podejmuje się oceny orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego i terminu, co wyprowadziło kobiety na ulice. Odsyła do parlamentarzystów. Twierdzi, że należy szanować wszystkich, bez wyjątków. – Niezależnie od poglądów, czy religii jaką wyznaje, czy orientacji seksualnej, każdy zasługuje, moim zdaniem, na poszanowanie, poszanowanie jako człowieka – mówi, ale pytany o prawa różnych mniejszości mówi: – Jeśli chodzi o prawa, to jest już bardzo szeroka dyskusja…, na temat praw.

Inicjatywa radnych PiS nie znalazła podczas sesji zrozumienia pozostałych radnych, którzy w drodze głosowania nie wyrazili zgody na dodanie apelu do porządku obrad. – Ja byłem zaskoczony tym apelem, a może bardziej tym, kto ten apel kieruje – mówi Mariusz Łata, przewodniczący klubu radnych Jarosława Górczyńskiego. – To himalaje hipokryzji, że przedstawiciele partii PiS, której politycy od pięciu lat specjalizują się w sianiu mowy nienawiści, którzy szczują Polaków na siebie, myśląc, że mają monopol nie tylko na władzę, ale na prawdę w każdej dziedzinie. To ich decyzje wyprowadziły tysiące ludzi na ulice – dodaje. Mówi też, że nikt z radnych nie popiera wulgaryzacji debaty publicznej, ale wydaje mi się, że ludzie nie przebierają w słowach, bo są zdesperowani, doprowadzeni do ostateczności. – Teraz nie jest czas na takie nie wnoszące niczego gesty PiSu. Trzeba wziąć się do pracy w obliczu pandemii, ale także przedmiotu manifestacji, żeby studzić nastroje – podkreśla Mariusz Łata.
W podobnym tonie na sesji wypowiadał się wiceprezydent miasta Piotr Dasios. Brał udział w protestach i odcina się od wulgarnych okrzyków.
Dodajmy, że demonstranci w większości zrezygnowali z wznoszenia wulgarnych okrzyków.

/mag/

Ważne wydarzenia