Ogromny protest przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego. Takiej manifestacji w Ostrowcu jeszcze nie było

Około tysiąca, w szczytowych chwilach ponad tysiąc osób mogło wziąć udział w Marszu w Obronie Kobiet, który przeszedł w niedzielę ulicami miasta. Tak licznego protestu jeszcze w Ostrowcu nie było. Wszystko po decyzji Trybunału Konstytucyjnego, który obiera kobietom prawo do usunięcia ciąży w przypadku nieodwracalnego uszkodzenia płodu.

Marsz w Obronie kobiet rozpoczął się w Rynku o 16.30. Z transparentami w rękach manifestowały kobiety i mężczyźni, młodzi i już bardzo dojrzali. Wykrzykiwali hasła, które wybrzmiewają w całym kraju, jak „Prawo, nie zakaz”, „Myślę, czuję, decyduję” i wiele niecenzuralnych, które kierowane były w stronę rządzących, zwłaszcza posła PiS Andrzeja Kryja. Parlamentarzysta podpisał się bowiem pod wnioskiem o zbadanie przez Trybunał Konstytucyjny zgodności jednego z punktów aborcyjnego kompromisu z ustawą zasadniczą. To jego biuro poselskie było najważniejszym punktem na trasie marszu. Uczestnicy dotarli tam ulicą Siennieńską. Byli eskortowani przez policję. Na drzwiach poselskiego biura zostawili plakaty z hasłami, pod postawili znicze. Do Rynku wrócili ulicami Aleja Jana Pawła II, Chrzanowskiego, Polną, Sienkiewicza i Starokunowską.

Manifestujący nie kryli oburzenia i złości. – Mamy XXI wiek, a to jest średniowiecze. Przyszedłem tu z dwiema córkami – mówił jeden z uczestników. Jego nastoletnie córki podkreślały, że nie wiedzą przed jakimi wyborami postawi je przyszłość, ale chcą mieć wybór. – Protestuję przeciwko nakładaniu na nas zobowiązań, do których nie można zmuszać – mówiła z kolei dojrzała kobieta i matka i teściowa dla innych kobiet. – Nie chcę, żeby żyły w więzieniu – wyjaśnia. – Jestem tu, żeby bronić swoich praw. Moje życie, życie kobiet jest ważniejsze niż życie płodu. Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdzie dziecko w moim brzuchu ma poważne wady i ja muszę patrzeć, jak umiera w cierpieniu. Podejrzewam, że byłyby wtedy dwa pogrzeby w rodzinie, bo ja bym tego nie przeżyła – wyjaśniała inna uczestniczka. – To jest moje ciało, mój wybór i moje sumienie i nikt nie ma prawa za mnie decydować. Kiedy usłyszałam wyrok trybunału, to byłam wściekła. Drugiego dnia płakałam – słyszymy od kolejnej osoby. – Rządzący, po kryjomu, bez naszej wiedzy, wykorzystali moment pandemii, żeby podjąć decyzje za nas i bez nas – podkreśla jeszcze następna.lski.

Protestujący skrzyknęli się przez Facebooka. Wydarzenie tam utworzyła Anna Sprzęczka, po rozmowie w internecie z innymi kobietami. – Oglądałam w telewizji marsze w Warszawie i bardzo chciałam tam bym, ale mam pracę, dziecko i logistycznie nie dałabym rady. Założyłam wydarzenie i nie spodziewałam się takiego odzewu. To pokazuje, jak bardzo ludzie mają już tego dosyć – mówi administratorka grupy Marsz w obronie kobiet w Ostrowcu. Podkreśla, że nie jest aktywistką, nie działa w organizacjach i nie jest zaangażowana politycznie, a została przez obecną władzę wkurzona i musiała coś zrobić. – Przelała się miarka. Nie możemy pozwolić, żeby rządzili naszymi ciałami. Tego jest już za wiele. I to wszystko odbywa się za naszymi plecami, pod przykrywką. To jest początek bardzo złych zmian. To się musi skończyć – dodaje.

Marsz w obronie kobiet przebiegał w Ostrowcu bardzo spokojnie. Policja potwierdza, że nie doszło do żadnych incydentów. Uczestnicy protestu dziękowali mundurowym, którzy zabezpieczyli przemarsz. Wydarzenie zakończyło się w Rynku odśpiewaniem hymnu Polski. Na wydarzeniu na Facebooku toczy się rozmowa i kolejnych protestach w Ostrowcu w obronie praw kobiet.

/mag/

Ważne wydarzenia