Ponad 100 pracowników szpitala wyłączonych z pracy. Zamykane kolejne oddziały

Ostrowiecki szpital od dziś odwołuje wszystkie planowe zabiegi. Na dzisiejszej konferencji prasowej dyrektor Andrzej Gruza poinformował, że ponad 100 osób z personelu lecznicy jest wyłączonych z pracy z powodu pobytu na kwarantannie, ale w większości z powodu zakażenia koronawirusem.
W związku z tym muszą dokonywać przesunięć, by zapewnić funkcjonowanie najważniejszych oddziałów leczących chorych.
Z powodu braku personelu do odwołania zostaje zawieszona także praca dwóch oddziałów – laryngologii i urologii. Szpital poinformował także o 13 pacjentach zakażonych koronawirusem oraz 17, którym testy przesiewowe wykazały wynik pozytywny, co jest praktycznie równoznaczne z zakażeniem. Muszą zostać jeszcze potwierdzone testami genetycznymi PCR.
W ostrowieckiej lecznicy zostanie utworzone izolatorium, bo kończą się miejsca w szpitalu w Starachowicach, gdzie leczono chorych na COVID-19.
– Będziemy adoptować puste pomieszczenia, do tej pory zajmowane przez fizjoterapię ambulatoryjną, na drugim piętrze budynku pulmonologii. Pacjenci chorzy na COVID z potwierdzonym wynikiem testu będą tam lokowani i będą pod opieką lekarzy pulmonologów – wyjaśnia.
– mówi dyrektor Gruza. Izolatorium powinno zostać przygotowane do końca tego tygodnia. Zatrudniona do tego zadania firma pracować ma dzień i noc, by przygotować odpowiednią aparaturę, w tym najważniejszą – tlenową.
Jak już informowaliśmy wcześniej, łóżka szpitalne pojawią się także na starym SORze, gdzie izolowani będą pacjenci z podejrzeniem zakażenia koronawirusem. Podczas konferencji dowiedzieliśmy się, że w szpitalu obecnie nie brakuje sprzętu, w tym respiratorów.
– Największy problem jest z brakami personelu. Jesteśmy już u kresu sił, a nie możemy liczyć na pomoc z zewnątrz – mówił dziś doktor Adam Karolik, dyrektor ds. medycznych i odniósł się do lekarzy POZ, którzy ograniczają pomoc pacjentom na udzielaniu teleporad.
– Będę cały czas to głośno powtarzał, że walka z koronawirusem odbywa się bardzo nierówno. To my walczymy z COVIDem. Odnoszę wrażenie, że większość lekarzy POZ, rodzinnych pracuje w komfortowych warunkach, pozamykali się w swoich gabinetach jak telefonistki 30 lat temu w urzędach telekomunikacyjnych. Tam idą również środki finansowe z NFZu. Obawiam się, że wkrótce dojdzie do takiej sytuacji, że Ci lekarze swoje e-skierowania będą mogli kierować jedynie do Pana Boga, bo w szpitalach, w szczególności na SORach zabraknie medyków – podkreślał.
Odniósł się też do słów wicepremiera Jacka Sasina, które kilka dni temu padły w mediach, że 'w walce z koronawirusem problemem jest postawa części lekarzy, którzy nie chcą wykonywać swoich obowiązków’.
– Ja zapraszam pana premiera do naszego szpitala. Może jak zobaczy lekarkę, która zrezygnowała z opieki nad 5 miesięcznym dzieckiem, by utrzymać pracę stacji dializ ratującej ludzkie życie, to zmieni zdanie – mówił.
Przypomnijmy, że od początku października, dwa oddziały wewnętrzne nie przyjmują pacjentów z powodu braku personelu.

/bart/

Ważne wydarzenia