Pielęgniarz wyproszony ze sklepu. Właścicielka bała się zakażenia

źródło zdjęcia: pixabay

Po burzy oklasków dla pracowników ochrony zdrowia walczących na pierwszym froncie z epidemią koronawirusa przybywa niechlubnych zachowań. Personel medyczny zaczyna wzbudzać obawę, a nawet strach u innych ludzi.

Pan Patryk, pielęgniarz z Oddziału Intensywnej Terapii ostrowieckiego szpitala w ubiegły weekend został wyproszony ze sklepu osiedlowego. – Jest mi po ludzku bardzo przykro. Właścicielka doskonale wiedziała, gdzie pracuję.  Zażądała, bym opuścił sklep, bo nie chce żebym przynosił zarazki – mówi i dodaje, że podobne sytuacje zdarzają się coraz częściej.
– Sąsiedzi koleżanek patrzą na nie jak na trędowatych. Nie jest to przyjemne, bo codziennie pracujemy z pacjentami, każdemu pomagamy, chodzimy na interwencje czy reanimacje. Nie wybieramy sobie pacjentów, oni przychodzą do nas – podkreśla. Pan Patryk nie liczy na szczególne traktowanie. – Wystarczy, że nie będziemy piętnowani – dodaje.
Inną historię opowiada pani Agnieszka, której syn zamówił montaż szafek do mieszkania. – Gdy pracownicy firmy dowiedzieli się, że syn pracuje w Świętokrzyskim Centrum Onkologii, odmówili wykonania usługi. Syn przed każdym wejściem na oddział jest sprawdzany, dba o higienę, nigdzie nie wychodzi poza pracą. Chłopak poświęca się dla chorych, jest na pierwszej linii ognia i spotyka się z takim traktowaniem. Jest to bardzo przykre – mówi.
Doktor Renata Węsek, anestezjolog pracująca na co dzień w ostrowieckiej lecznicy podkreśla, że pracownicy ochrony zdrowia nie niosą większego zagrożenia niż reszta społeczeństwa.
– Medycy muszą szczególnie dbać o siebie, muszą zachowywać wszelkie procedury. My mamy większą świadomość zagrożenia, więc sugerowanie, że roznosimy wirusy czy bakterie bardziej niż inne osoby, jest wprowadzaniem w błąd. Należy reagować na takie zachowania, tłumaczyć ludziom jak jest naprawdę, edukować społeczeństwo – podkreśla.
Podobne historie opisują media w całym kraju. Wciąż jednak nie brakuje przyjaznych gestów. Załodze ostrowieckiego pogotowia codziennie od trzech tygodni obiady dostarcza stołówka szkoły społecznej w Częstocicach.
– Dzięki nim pracuje nam się troszkę lżej w tym trudnym dla wszystkich czasie. Jest to bardzo miły gest – mówi dr Danuta Barańska, dziękując za tę i każdą inną formę pomocy od mieszkańców.
/bart/

Ważne wydarzenia