Dwie osoby zginęły podczas rozbrajania pocisków rakietowych przeciwpancernych z czasów II wojny światowej. To właściciel domu w Miłkowie oraz jego kolega. Mieli 41 i 48 lat.
Strażacy Państwowej Straży Pożarnej zgłoszenie o wybuchu i pożarze budynku w Miłkowie w gminie Bodzechów otrzymali w sobotę o 16.20. Na miejsce skierowali 3 zastępy strażaków, a także ochotników z Miłkowa i Bodzechowa – łącznie 19 ratowników, 2 karetki pogotowia i 4 patrole policji. Na miejscu zastali palące się jeszcze zgliszcza budynku gospodarczego. Jak słyszeliśmy od ratowników, wybuch był tak duży, że w kilku zaparkowanych w pobliżu samochodów wypadły wszystkie szyby. W ruinach ratownicy znaleźli ciała dwóch osób. Jedno wydobyli od razu, z wydobyciem drugiego musieli poczekać na saperów, bo istniało zagrożenie kolejnych eksplozji. Strażacy znaleźli na miejscu 13 rozbrojonych pocisków i nie wiedzieli, czy pod gruzowiskiem nie ma więcej niewybuchów. Później okaże się, że tak było. – Wybuch nastąpił w momencie ich rozbrajania. W wyniku wybuchu śmierć poniosły dwie osoby, mężczyźni. Z naszych ustaleń wynika, że do właściciela budynku przyjechał znajomy, weszli do garażu, zaczęli rozbrajać te pociski i po kilku minutach nastąpił wybuch w tym pomieszczeniu – mówi starszy brygadier Robert Grudzień, komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Ostrowcu. Dodaje też, że rodzina ofiary, która była w tym czasie w domu, otrzymała pomoc psychologiczną. Saperzy z Kielc, którzy przyjechali na miejsce późnym popołudniem znaleźli w gruzowisku kolejnych 17 pocisków. Jak się dowiedzieliśmy wczoraj akcji nie zakończyli. Poszukiwania kolejnych kontynuują jeszcze dziś. W miejscu wybuchu znajduje się kanał, jest zalany wodą. Śledztwo w sprawie zdarzenia, jego przyczyn i okoliczności prowadzą śledczy.
/mag/
(zdjęcie z 22.03.2020)
(zdjęcie z 21.03.2020)
(zdjęcie z 21.03.2020)