Szpital w Ostrowcu w dobie koronawirusa. Na pytania dziennikarzy odpowiada dyrektor ds. medycznych

Ostrowiecki szpital posiada zabezpieczenie w postaci środków ochrony osobistej dla personelu. – Są to maseczki jednorazowe, chirurgiczne, są to maseczki ze specjalnymi filtrami, są to również kombinezony ochronne. Taki zapas, związany z podstawową pracą szpitala, zawsze był realizowany na bieżąco. Teraz, w obliczu zwiększonego zapotrzebowania, zakupujemy oczywiście nowe partie – mówił wczoraj na konferencji prasowej dr Adam Karolik, dyrektor ds. medycznych ostrowieckiego szpitala. Konferencja została zorganizowana bez udziału mediów, na podstawie pytań przesłanych przez dziennikarzy.
Dyrektor Karolik wyjaśniał, że szpital materiały ochronne kupuje u dotychczasowych dostawców na rynku komercyjnym, bo dostęp do środków państwowej Agencji Rezerw Materiałowych mają w pierwszej kolejności szpitale jednoimienne zakaźne, pogotowie ratunkowe i porty lotnicze tej jednostki. – Dopóki nie braknie nam własnego sprzętu, albo nie nastąpi takie wzmożone zapotrzebowanie, którego nie jesteśmy w stanie zrealizować w postaci zamówień, mamy sami się zaopatrywać. Możemy wystąpić o udostępnienie rezerw dopiero w sytuacji nadzwyczajnej – mówił.
Z pomocą w postaci uszycia dla personelu szpitalnego maseczek do dyrekcji szpitala od kilku dni zgłaszają się nie tylko organizacje, ale także prywatne firmy – dodawał dr Karolik, zaznaczając, że są wdzięczni i będą o takie wsparcie prosić. Jedna z ostrowieckich firm zaoferowała nawet, że uszyje kompletne kombinezony ochronne. – Nie wiemy, jak się dalej potoczy sytuacja. My wszyscy chcemy, żeby ją opanować w zarodku, ale mając na uwadze doświadczenia z Chin, czy Włoch wiemy, że może być różnie. Żaden szpital w Polsce nie jest zabezpieczony w pełni na epidemię na trzy miesiące, czy pół roku. Taka pomoc, inicjatywa jest bardzo słuszna – podkreślał.
Konferencja dyrektora Karolika wczoraj po południu została opublikowana w internecie. Dziś rano zadzwoniła do nas pielęgniarka oddziału intensywnej terapii w szpitalu. Choć potwierdza, że personel na SOR jest wyposażony w maseczki ochronne, rękawiczki, to pielęgniarki na jej oddziale mają takich środków ochrony mniej i boją się, bo opiekują się pacjentami w ciężkim stanie i nie mają pewności, że nie są zakażeni. – Chodzimy do reanimacji pacjentów, poruszamy się po całym szpitalu i mamy tylko jedną maseczkę na cały dzień. Zbliża się weekend, a teraz będzie najwięcej zachorowań. My nie wiemy ile jest tych ludzi zakażonych. Nie robimy badań, więc nie wiemy tego. Ludzie, którzy przychodzą do szpitala kłamią, nie mówią o wszystkich objawach – skarży się nasza słuchaczka. Jak podkreśla, mówi także w imieniu koleżanek. Boi się, bo sama mieszka ze starszymi rodzicami, ma dziecko, a personel nie jest badany na obecność koronawirusa. – Ja nie wiem, czy nie jestem zakażona i tego zakażenia nie roznoszę – podkreślała.
Dr Karolik na konferencji mówił, że żaden szpital w Polsce, także te jednoimienne nie wykonują badań na obecność koronawirusa. Są one wykonywane w wojewódzkich stacjach sanitarno-epidemiologicznych. – Taka jest decyzja odgórna, żeby tymi testami gospodarować w sposób rozsądny. Wszystkie próbki, jeżeli będą takie pobrane, zostaną zawiezione do Kielc – podkreśla.
Badania – wyjaśnijmy – są w Polsce wykonywane jedynie osobom, które miały bezpośredni kontakt z innymi osobami ze stwierdzonym zakażeniem. Minister Zdrowia Łukasz Szumowski – pytany przez dziennikarzy – mówił, że 'testy są sensowne tylko po siedmiu dniach od kontaktu. Jeśli ktoś jest badany po trzech dniach, to mogą być one niemiarodajne’. Pytany z kolei o wykonywanie ich personelowi medycznemu – informował, że są poddawani takiej samej procedurze, jak inni. Czyli musi być dłuższy – nie incydentalny – kontakt z osobą, u której potwierdzono zakażenie.
W szpitalu w Ostrowcu obowiązuje całkowity zakaz odwiedzin, i jak podkreślał dr Karolik, jest rygorystycznie przestrzegany. Władze szpitala nie zdecydowały o zamknięciu poradni, bo zgłaszają się nieliczni pacjenci.
Działa nocna i świąteczna opieka lekarska, choć zalecane jest kontaktowanie się przez telefon, bo także szpital udziela teleporad. – Osoby, które wymagają badania są przyjmowani z zachowaniem reżimu sanitarnego – mówił dr. Karolik. Każda osoba ma wykonywany pomiar temperatury i jest poddany szczegółowemu wywiadowi epidemiologicznemu. Na SOR trafiają jedynie osoby ze skierowaniem z przychodni rejonowej lub pacjenci przywiezieni karetką. – Pacjent już na początku na SOR trafia na tzw. ścieżkę czystą, albo na tę, która wymaga dalszej diagnostyki w kierunku koronawirusa. Ta selekcja odbywa się 3 metry za wejściem do szpitala, na holu głównym – podkreśla dr Karolik.
W szpitalu, mimo tego, że przyjmowani są także pacjenci z terenu powiatu starachowickiego – tamtejsza placówka została przekształcona w szpital jednoimienny zakaźny – nie ma większego niż zwykle obciążenia.

/mag/

Ważne wydarzenia