Bałtów już z opłatą miejscową

juraparkbaltow.pl

Opłata miejscowa w wysokości 2 złotych od osoby za dobę, pobierana od turystów, którzy zostają na noc w Bałtowie staje się faktem. I to w chwili, gdy dyskusja o zasadności jej pobierania przetacza się przez samorządy w Polsce, a niektóre jak pobliski Sandomierz, rezygnują z jej pobierania.

– Wydaje się, że ta opłata w Bałtowie została wprowadzona przedwcześnie, dlatego, że toczą się prace rządowe nad wprowadzeniem opłaty turystycznej, powszechnej, jak to się dzieje w Hiszpanii, czy we Włoszech. Tam każdy turysta, który przyjeżdża do obiektu noclegowego taką opłatę uiszcza, z tym, że te pieniądze są inaczej dystrybuowane. One nie mogą być przeznaczane na łatanie dziur, tylko muszą być przeznaczane na rozwój turystyki. Jeżeli takie byłyby przesłanki w Bałtowie, to jeszcze decyzję bym zrozumiał, ale wiem, że te przesłanki są inne- ocenia Jacek Kowalczyk, wieloletni, były prezes świętokrzyskiego ROTu.
Wójt Bałtowa Hubert Żądło wprowadzenia opłaty miejscowej chciał już rok wcześniej, ale wtedy zgody nie wyraziła Rada Gminy. 'Tak’ dla pomysłu powiedział dopiero Henryk Cichocki, zwolennik wójta, który po odwołaniu w referendum poprzedniej rady wypełnia jej obowiązki. Dodatkowy zastrzyk pieniędzy ma być ratunkiem dla gminnej kasy w Bałtowie, a taką podstawę jej wprowadzenia Jacek Kowalczyk ocenia krytycznie. – W samym Bałtowie jest relatywnie niedużo miejsc noclegowych, po drugie opłatę klimatyczną powinny mieć i mają miejscowości uzdrowiskowe. Prawie 5 milionów ma z tego Busko-Zdrój, dużo mniej Solec-Zdrój, ale tam ten klimat jest. Ja myślę, że możliwość wprowadzanie tej opłaty jest nadużywana przez samorządy do tego, żeby wprowadzić po prostu kolejny podatek lokalny – dodaje.
Wójt Żądło liczy na wpływy z wprowadzonej opłaty w wysokości 20 tysięcy złotych rocznie przy około 450 miejscach noclegowych na terenie gminy.
W rozmowie telefonicznej mówi, że to ostrożne szacunki, biorąc pod uwagę liczbę turystów odwiedzających Bałtowski Kompleks Turystyczny.
Dla porównania podajmy zatem, że wpływy Sandomierza w ubiegłym roku z tytułu opłaty turystycznej, i przy identycznej jak w Bałtowie stawce wyniosły 75 tysięcy złotych.
Ale w Królewskim Mieście miejsc noclegowych jest o ponad 2 tysiące więcej, a turystyka weekendowa jest tam zdecydowanie bardziej rozwinięta niż w Bałtowie, gdzie największą grupę turystów stanowią zorganizowane grupy dzieci i młodzieży – i tak zwolnione z opłaty.
Sandomierz dodajmy, z opłaty miejscowej się wycofał. Także ze względu na złą jakość powietrza, którą jesienią, zimą i wczesną wiosną muszą oddychać turyści. Nie czekali przy tym na wyrok Sądu Administracyjnego, do którego skargę w tej sprawie złożył jeden z turystów, zarzucając, że samorząd nie ma prawa pobierać opłaty turystycznej, bo nie wywiązuje się z tego, co za nią idzie, czyli także jakość powietrza.
Podobne dyskusje o zasadności opłaty klimatycznej prowadzą inne samorządy w Polsce, m.in. Zakopane, czy Rabka – Zdrój. Kraków trzy lata temu z niej zrezygnował.

/mag/

Ważne wydarzenia