Żadna sprawa w ostatnich latach nie wstrząsnęła mieszkańcami Ostrowca Świętokrzyskiego tak bardzo, jak upubliczniona rozmowa dyrektorki niepublicznego przedszkola Sosenka z reporterką Izą Michalewicz. Kobieta opowiedziała o rzekomym ujawnieniu przypadku molestowania dziecka, które uczęszczało do przedszkola przez osobę z otoczenia rodziny, oskarżając między innymi policję i prokuraturę o tuszowanie sprawy.
Prokuratura Rejonowa w Ostrowcu Świętokrzyskim, stojąc na stanowisku, że dwa postępowania w tej sprawie przeprowadzone zostały rzetelnie, przekazała akta do kontroli prokuratorów Prokuratury Okręgowej w Kielcach.
– W związku z okolicznościami, które zaistniały w tej sprawie, a dotyczą dwóch prowadzonych w zakresie jednego zdarzenia postępowań przygotowawczych Prokuratury Rejonowej w Ostrowu Świętokrzyskim, Prokurator Rejonowy tej jednostki podjął decyzję o przedłożeniu obu tych postępowań do Prokuratury Okręgowej, celem dokonania badania tych spraw, w ramach nadzoru. Takie badanie w chwili obecnej jest prowadzone. Te poszczególne postępowania zostały przydzielone prokuratorom, którzy dokonają badania zawartości tych akt i wyciągną stosowne wnioski po przeprowadzeniu tego badania. Jakie to będą wnioski? Dowiemy się, kiedy to badanie zostanie zakończone – potwierdza Daniel Prokopowicz, rzecznik prasowy prokuratury Okręgowej w Kielcach. Dodaje, że akta są już w Kielcach i mają przydzielonych prokuratorów, którzy je analizują pod kątem poprawności przeprowadzenia dochodzenia. – Każda sprawa ma osobnego prokuratora i zobaczymy, czy wyciągną takie same wnioski – mówi prokurator Prokopowicz.
Na wystąpienie na drodze cywilnej do sądu zdecydowała się z kolei rodzina dziecka.
– Klienci moi upoważnili mnie do wystąpienia z powództwem ochrony dóbr osobistych przeciwko autorce podcastu, jak również przeciwko pani dyrektor przedszkola, która w tymże podcaście wypowiadała się w sposób naruszający dobra osobiste moich klientów, jak również przestawiała całą sytuację w sposób sprzeczny z rzeczywistym stanem faktycznym – informuje mecenas Rafał Jabłoński, który reprezentuje rodziców. – W procesie cywilnym będziemy domagać się przeprosin, jak również zasądzenia odpowiedniej kwoty pieniężnej na cel społeczny – mówi. Mecenas Jabłoński zapowiada też, że wobec osób, które dopuszczą się pomawiania rodziny dziecka również będą kierowane powództwa o ochronę dóbr osobistych. – Niezwykle istotnym jest fakt, że Prokuratura Rejonowa w Ostrowcu Świętokrzyskim, przed podjęciem decyzji o umorzeniu postępowania karnego, którego przedmiotem było podejrzenie popełnienia przestępstwa przeciwko wolności seksualnej i obyczajowości, którego rzekomą ofiarą miało być samo dziecko, przeprowadziła szereg dowodów, w tym opinie biegłych, które to dowody w sposób kategoryczny potwierdziły, że czyn taki nie miał miejsca. Pamiętajmy, że organy ścigania, aby móc wyjaśnić w sposób szczegółowy sprawę, sięgają po takie dowody, jak opinie biegłych, którzy to biegli posiadają wiadomości specjalne w danej dziecinie i właśnie w przedmiotowej sprawie biegli ci wykluczyli, że doszło do popełnienia tego przestępstwa na szkodę dziecka – dodaje mecenas Jabłoński. Adwokat podnosi też, że w toku drugiego postępowania w sprawie narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w przedszkolu śledczy dowiedli, że doszło tam do wypadku.
Radio Ostrowiec, informując o ustaleniach prokuratury w obu postępowaniach zapowiedziało, że wystąpi do prokuratury o wgląd do akt sprawy i zebranych przez śledczych dowodów. Taką zgodę otrzymaliśmy. O tym, co znajduje się w aktach spraw i na podstawie jakich dowodów prokurator umorzył postępowania, piszemy niżej.
Dyrektorkę przedszkola Sosenka chcieliśmy zapytać, czy nadal kwestionuje, że do krwawienia dziecka mogło dojść w wyniku wypadku na przedszkolnym placu zabaw i dlaczego oraz czy ma przekonanie, że krwawienie dziecka było wynikiem molestowania. W zawiadomieniu o podejrzeniu przestępstwa podkreślała, że działa w dobrej wierze, ale może się mylić i wszczynać fałszywy alarm. Chcieliśmy również dopytać o wyrażone przez nią w podcaście sugestie, że rodzina ma szerokie powiązania i dlatego śledczy tuszowali sprawę. Dyrektorki nie udało nam się jednak zastać w przedszkolu, mimo kilku prób. Telefony również milczały. Dopiero dziś otrzymaliśmy zwrotne połączenie. Dyrektorka przedszkola jednak nie odpowiadała na nasze pytania. Zapewniła, że w ciągu kilku dni podejmie decyzje o spotkaniu z nami. Przyznała też, że dąży do wznowienia postępowania.
/mag/
Jakie dowody stały za decyzją prokuratury o umorzeniu postępowań w sprawie, która wstrząsnęła miastem? Co jest w aktach postępowań?
Jakimi dowodami dysponowała Prokuratura Rejonowa w Ostrowcu Świętokrzyskim, decydując o umorzeniu dwóch postępowań w sprawie, która wstrząsnęła mieszkańcami miasta? Wracamy do historii, jaką reporterce Izie Michalewicz opowiedziała dyrektorka niepublicznego przedszkola Sosenka w Ostrowcu Świętokrzyskim i prokuratorskiego śledztwa. Radio Ostrowiec uzyskało zgodę na wgląd do akt postępowań i zapoznało się z nimi.
Kobieta w zamieszczonej na platformie YouTube rozmowie z dziennikarką ze szczegółami opowiedziała o kulisach ujawnienia rzekomego przypadku molestowania 4-letniej dziewczynki, która uczęszczała do placówki. Molestowania miała się dopuścić bliska rodzicom osoba, o czym dziecko – jak mówi dyrektorka – opowiedziało jej i jeszcze jednej nauczycielce po zdarzeniu, które miało miejsce 20 maja 2024 roku. Tego dnia opiekunka, podczas zabawy na placu zabaw, dostrzegła na getrach dziecka krew. Miała płynąć z dróg rodnych, jak opisywały pracownice, które przebierały dziecko. Dziecko odebrała wezwana na miejsce matka. Dyrektorka 23 maja zawiadamia policję, a dzień później prokuraturę o swoich obawach. Podstawą do nich, jak opowiadała dyrektorka, było przesłuchanie 4-latki. Dziecko miało być niewłaściwie masowane przez 'wujka”. Śledczy prowadzą dwa różne postępowania, które zostają umorzone. W rozmowie z reporterką dyrektorka sugeruje, że policja, prokuratura tuszują sprawę, a kuratorium oświaty i urząd miasta mają ją nękać kontrolami. Rzecznik Praw Dziecka ma z kolei przymykać oko na krzywdę dziewczynki. Rozmowa dyrektorki z reporterką Izą Michalewicz wciąż jest dostępna na portalu YouTube.
Akta obu postępowań to trzy grubsze teczki. Zawierają treści zgłoszeń o możliwości popełnienia przestępstwa molestowania dziecka, zeznania przesłuchiwanych świadków, wyniki badań dziecka, kontroli kuratorium oświaty w placówce, opinie biegłych sądowych, zdjęcia obrażeń dziecka, bilingi, decyzje prokuratora i dziesiątki innych dokumentów. Część z nich pokrywa się w aktach obu postępowań. Niniejszy materiał przedstawia ustalenia prokuratury i opisuje zebrane dowody.
Z uwagi na dobro dziecka, szczegółowy zakres wydanych opinii biegłych i prawo dziewczynki do prywatności nie przytaczamy ich w całości. To informacje, które są i powinny zostać chronione.
Za umorzeniem postępowania w sprawie doprowadzenia w nieustalonym dniu maja 2024 roku małoletniej do poddania się innym czynnościom seksualnym stoją między innymi wyniki opinii dwóch biegłych sądowych i badania ginekologicznego dziecka, które wykonane jest 3 czerwca. Zgodę na nie mama podpisuje 28 maja. Badanie wykonywane jest w Kielcach i na zlecenie śledczych, którzy zajmują się sprawą. Wynik – brak zmian patologicznych. Powołany przez prokuratora biegły sądowy z zakresu między innymi chirurgii ogólnej ocenia zebrane dowody. Szczegółowo opisuje obrażenia i odpowiada na pytania prokuratora. Ocenia, że 'z medycznego punktu widzenia nie jest możliwe, aby wykonanie takich czynności wewnątrz narządów płciowych u 4-letniego dziecka nie pozostawiło żadnych śladów” (prokurator pyta o obcowanie płciowe i dopuszczenie się w obrębie narządów płciowych innych czynności seksualnych). Opinia zawiera również wyjaśnienie, że do krwawienia dochodzi niezwłocznie po ewentualnym kontakcie fizycznym i uszkodzeniu powłok skóry lub błon śluzowych.
Z ustaleń śledczych, w tym zeznań nauczycielek i pracowników przedszkola wynika, że do krwawienia dochodzi około godziny 13.30. Dziewczynka przebywa w placówce od 4,5 godziny. W aktach sprawy jest również zapis monitoringu z domu rodzinnego dziecka. Dziecko tego dnia rano jest energiczne, nie przejawia oznak urazu. Oznak urazu nie dostrzegły również przesłuchiwane nauczycielki. Zeznawały, że dziecko podczas śniadania kładło główkę na stole i nie chciało jeść oraz, że było marudne. Jedna z opiekunek zeznała, że na krótko przed ujawnieniem krwawienia poprawiała dziewczynce spodenki po toalecie i nie widziała krwi. Zeznała też, że dziecko nie prosi o pomoc przy toalecie, bo jest samodzielne.
Opinię na potrzeby sprawy wydaje również biegły sądowy z tytułem doktora nauk o zdrowiu z zakresu psychologii i seksuologii. Badanie, jak wynika z treści kilkustronicowej opinii, zostało wykonane przy użyciu różnych metod. Dziecko nie wykazuje symptomów traumy seksualnej. Prokurator próbuje ustalić, czy dziewczynkę można przesłuchać na temat majowych zdarzeń. Biegły ocenia, że jest to bezzasadne, także z uwagi na odległy czas.
Prowadzący sprawę prokurator w orzeczeniu o umorzeniu postępowania wskazuje również na przebieg przesłuchania dziecka, które w przedszkolu przeprowadziła dyrektorka i jeszcze jedna pracownica. Dyrektorka, składając zeznania wymienia w kolejności zadawane pytania i rzekome odpowiedzi 4-latki. Po pytaniach o to, czy śpi z mamą lub tatą i zaprzeczeniu dziecka, pada pytanie, czy któreś z rodziców wykonuje masażyk. Odpowiedź jest przecząca. Wtedy nauczycielka pyta, czy 'wujek robi masażyk”? Dziecko odpowiada, że tak. Na kolejne pytanie o to, gdzie robi masażyk, dziecko odpowiada, że 'w pipie”. Prokurator pytania uznaje za sugestywne, wskazując m.in na to, że 'wujka” podsuwa zadająca pytanie. Podnosi w treści orzeczenia, że sposób przeprowadzenia tej czynności, wobec roszczeń ubezpieczeniowych kierowanych przez rodziców dziecka oraz konfliktu na linii rodzice – dyrekcja, „wskazuje na uzasadnione wątpliwości co do jej rzeczywistego przebiegu”. Z akt sprawy wynika, że matka domagała się protokołu powypadkowego, ale dyrektorka odmawiała, kwestionując (także pisemnie) możliwość zaistnienia wypadku. Prawidłowość prowadzonej dokumentacji była też przedmiotem kontroli Świętokrzyskiego Kuratorium Oświaty, do czego wrócimy.
Prokurator w orzeczeniu o umorzeniu postępowania o możliwości popełnienia przestępstwa molestowania dziecka zwraca też uwagę na charakter złożonego przez dyrektorkę przedszkola zawiadomienia (złożone zostało ustnie i pisemnie), które kwalifikuje jako przypuszczenie. „Może się mylimy, może wszczynamy fałszywy alarm” – pisze dyrektorka w zawiadomieniu.
To, jak doszło do obrażeń dziecka ustalane było podczas dochodzenia w sprawie narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przez opiekunów w przedszkolu. Zostaje umorzone wobec niestwierdzenia złamania przepisów prawa przez nauczycielki. Powodem krwawienia, jak oceniają śledczy, jest wypadek. Dziecko miało zsunąć się z drabinki linowej podczas wspinaczki (drabinka jest częścią zjeżdżalni), a naruszyć skórę w okolicach krocza ma pionowa lina między nogami dziecka. Dziewczynka na filmiku nagranym przez rodziców 4 dni po zdarzeniu demonstruje przy urządzeniu ten moment. Taki powód urazu koresponduje z opiniami biegłego, zdjęciami urazu i wynikami badania ginekologicznego w aktach sprawy. Jedna z nauczycielek zeznaje, że słyszała, jak odbierająca dziecko matka pyta córkę, czy się uderzyła, a dziecko potwierdza. Z zeznań nauczycielek wynika, że nikt z pracowników wypadku nie widział. Nauczycielki widziały tylko krew, a wcześniej nie dostrzegły oznak urazu u dziecka. Dyrektorka upiera się, że do wypadku w jej przedszkolu nie doszło. Monitoring, jak zeznała, nie działał, ale zobowiązała się do dostarczenia policji samego urządzenia. Później wyjaśniała, że syn miał omyłkowo oddać kamerę do utylizacji.
Na wniosek prokuratury kontrolę w placówce przeprowadziło Świętokrzyskie Kuratorium Oświaty.
Wyniki kontroli są w aktach sprawy. Radio Ostrowiec wcześniej zawnioskowało do samej instytucji o ich udostępnienie. Wskazują na liczne nieprawidłowości. W dniu zdarzenia w obu oddziałach odnotowano obecność łącznie 42 dzieci (po 21 w każdym oddziale), ale nie wiadomo ile dzieci bawiło się w chwili zdarzenia na placu zabaw, a nawet przebywało w placówce, bo ta nie prowadzi rejestru przyjść i wyjść. Każdy oddział powierzony był opiece dwóm nauczycielkom, ale jedna tego dnia przebywała na urlopie wypoczynkowym. Dyrektor za nieobecną nauczycielkę przydzieliła zastępstwo innej, która w tym czasie powinna pracować w drugim oddziale. Nie ma po tym śladu w dokumentacji, bo zastępstwa są przydzielane ustnie przez dyrektora przedszkola.
Śledczy w drodze prokuratorskiego postępowania wykazali dodatkowo, że w chwili zdarzenia, około 13.30, na placu zabaw z dziećmi mogły przebywać tylko dwie nauczycielki, bo jedna właśnie skończyła pracę, a jej zmienniczka jeszcze do przedszkola nie dotarła.
Nieprawidłowa, jak ocenia kuratorium, była też reakcja na zdarzenie z dzieckiem, bo pracownicy powiadomili rodziców, ale nie wezwali pogotowia ratunkowego, dyrektor nie wszczęła postępowania powypadkowego i nie sporządziła wymaganej dokumentacji, w tym protokołu powypadkowego. Dyrektor przedszkola, której tego dnia w placówce nie było, nie wyznaczyła osoby pełniącej obowiązki kierownicze. Z takiego samego zresztą powodu pracownicy kuratorium za pierwszym razem nie zostali do przedszkola wpuszczeni i nie mogli rozpocząć kontroli. Przeprowadzili ją w innym terminie.
Postępowanie w sprawie rzekomego molestowania było przedmiotem zainteresowania Rzecznika Praw Dziecka. Jak mówi nam prokurator referent sprawy, instytucja zna akta postępowania. – Rzeczniczka Praw Dziecka podjęła w przedmiotowej sprawie działania zgodne ze swoimi ustawowymi kompetencjami. Szanując dobro dzieci i ochronę ich prywatności Biuro RPD nie udziela szczegółowych informacji na temat indywidualnych spraw – odpowiada pisemnie na nasze pytania Paulina Nowosielska, rzeczniczka prasowa Rzeczniczki Praw Dziecka. Dopytywana dodaje: – W przypadku podjęcia działania, o jego skutkach RPD powiadamia osobę lub organizację, która zgłosiła informację o naruszeniu praw lub dobra dziecka. W sprawie, o którą Pani pyta, RPD pozostaje w kontakcie z właściwą prokuraturą – czytamy w mailu. Paulina Nowosielska wskazuje przy tym na uprawnienia RPD, opisane w art. 10 oraz art. 10a ustawy o Rzeczniku Praw Dziecka. Mówią one m.in o tym, że 'W przypadku gdy organ, organizacja lub instytucja nie poinformują RPD o podjętych działaniach lub zajętym stanowisku albo gdy Rzecznik nie podziela ich stanowiska, może zwrócić się do właściwej jednostki nadrzędnej o podjęcie odpowiednich działań”, a także, że „W przypadku gdy Rzecznik stwierdził w działalności organu, organizacji lub instytucji naruszenie praw lub dobra dziecka, może żądać wszczęcia postępowania dyscyplinarnego lub zastosowania sankcji służbowych”.