Rodzina z Sudołu potrzebuje pomocy po pożarze. Wesprzeć ich można podczas finałowej rundy MOSiRGutwinRun

Fot. pomagam.pl/tragediarodziny

Finałowej rundzie maratonu i półmaratonu na raty 'MOSiRGutwinRun’, która odbędzie się w najbliższą niedzielę, 12 października na Gutwinie towarzyszyć będzie charytatywny kiermasz ciast Fundacji 'Bo w nas jest moc’. Zebrane podczas wydarzenia pieniądze w całości zostaną przekazane rodzinie Kalitów z Sudołu w gminie Bodzechów, która kilka dni temu w pożarze straciła cały dobytek życia.

Ich tragedia rozegrała się w nocy, z 4 na 5 października. – Urządziliśmy z dzieciakami wieczór filmowy. Po seansie dzieci poszły spać, a ja przysnęłam na kanapie. Szczęście od Boga, że mąż jeszcze nie spał, bo to on wyczuł dym. Jak zobaczył, że gdzieś z okolic korytarza, w rejonie sypialni dzieci, wydobywa się dym, to krzyknął, żeby je wyprowadzić. Sam podbiegł do szafy, która najbardziej się dymiła i próbował zapanować nad sytuacją. Ale po otwarciu szafy buchnął w jego stronę ogień – opowiada Anna Kalita. Razem z mężem, panem Rafałem, szybko wyprowadzili dzieci i przekazali je sąsiadom. Rodzice zadzwonili po straż pożarną i wrócili jeszcze do domu, by uratować czwórkę swoich zwierząt. – Było już takie zadymienie, że nic praktycznie nie widzieliśmy. Nasze dwa ciemne koty jeden po drugim wynieśliśmy. Psa też udało się wyciągnąć, bo sam bał się ruszyć. Natomiast po naszego jednego jasnego kotka ruszył mąż. Wszedł po niego na czworaka, ale nie zdołał go wyciągnąć. Próbował wyjść, ale ogień odciął mu drogę do drzwi. Musiał uciekać przez okno tarasowe, które wybił. Na szczęście strażacy, którym bardzo dziękujemy za pomoc, po przyjeździe przynieśli nam naszego Lucka – dodaje pani Anna.

23 strażaków przez ponad 2 godziny walczyło z płomieniami. Niestety, ogień strawił niemal wszystko, a mieszkanie zamieniło się w pustostan. – Meble w kuchni całe się stopiły, lodówka, mikrofala, piekarnik. To samo w łazience. Nic się nie nadaje do użytku. Cały dom jest zaczadzony. Udało nam się uratować część ubrań, ale wszystko było zalane i niesamowicie śmierdzi dymem, nawet po wielokrotnym upraniu. Musieliśmy je wyrzucić – dodaje Anna Kalita. Spłonęły także wszystkie materiały budowlane, które znajdowały się w remontowanym poddaszu.

Azyl rodzinie zapewnili krewni. Wsparcie okazali także przyjaciele i szkoła, do której chodzą 13-letnia Lena i 11-letni Błażej, zakupując dzieciom między innymi ubrania i nowe przybory szkolne. Ale rodzina wciąż potrzebuje środków, by odbudować utracony dom. – Najbardziej chodzi nam o dzieci, żeby one mogły wrócić do swojego domu. Mają tu u rodziny swój kąt, ale to nie to samo i widać, że ich to smuci – podkreśla pani Ania.

Oprócz niedzielnego kiermaszu rodzinę wesprzeć można za pomocą zbiórki, a także biorąc udział w internetowych licytacjach. Wszelkie informacje dostępne są na facebookowym profilu Fundacji 'Bo w nas jest moc’.

/osa/

Ważne wydarzenia