Tłusty czwartek to bez wątpienia święto pączków. Choć chętnie sięgamy tego dnia także po faworki, to właśnie drożdżowe i wypełnione smakowitym nadzieniem wypieki królują na stołach.
A w cukierniach ustawiają się po nie kolejki. – Ja zjadłam tylko jednego. (…) Nie mam planów, ile zjem, ale myślę, że przynajmniej 2-3. (…) Tłusty Czwartek to wspaniałe święto, i oby jak najdłużej trwało – mówili klienci piekarni Tartaruga w Ostrowcu Świętokrzyskim. Putaliśmy także, jakie smaki lubią najbardziej. – Jestem fanką tradycji, a więc z powidłami. (…) U mnie teraz króluje pistacja. (…) Zgadzam się, pistacja jest teraz bardzo popularna. (…) Ja uwielbiam różę, ale spróbuję i tej pistacji – mówiły klientki Tartarugi. Właścicielka, Małgorzata Mucha opowiadała z kolei, jak wyglądają przygotowania do Tłustego Czwartku. – Na ten dzień robimy bardzo dużo pączków. Zaangażowanych jest mnóstwo osób, pieczemy nocą. Zaczynamy o 1.00 nad ranem i kończymy o 9.00. Robimy wtedy prawie 2 tysiące pączków – wyjaśnia.
Wybór rodzajów pączków i nadzień oszałamia. Za ich zjedzenie trener personalny Daniel Bartłomiejczyk nie gani, ale zwraca uwagę. – Pączki to świetna opcja na podbicie kaloryczności swojej diety. Ale uwaga, stanowią bardzo dużą pulę kaloryczną. W zależności od tego, na jaki rodzaj pączka się zdecydujemy, może to być od 300 do nawet 500 kalorii. Oczywiście można sobie na to pozwolić, tylko z umiarem – mówi.
Pyszne i pieczone, a nie smażone pączki od piekarni Tartaruga rozdawaliśmy w Tłusty Czwartek w konkursach i na ulicach miasta. Wszystkie rozeszły się, jak świeże bułeczki… lub pączki w Tłusty Czwartek.
/pcr/