Poczta Polska strajkuje. 16 maja, przez dwie godziny, między 8:00 a 10:00 rano, we wszystkich placówkach poczty klienci nie byli obsługiwani.
– Dzisiejszy strajk, zarówno służby okienkowej, jak i służby doręczeń oraz węzłów ekspedycyjno-rozdzielczych dotyczy naszych oczekiwań wobec pracodawcy w ramach sporu zbiorowego o wzrost wynagrodzeń, które na tą chwilę są w wysokości mniejszej, niż płaca minimalna obowiązująca w Polsce – wyjaśnia Małgorzata Susło, przewodnicząca kieleckiego oddziału Związku Zawodowego Pracowników Poczty.
Płaca zasadnicza aż 80% pocztowców, a jest ich ponad 60 tysięcy, wynosi w tym momencie 4023 zł brutto. Jest to o 200 zł mniej, niż obecna najniższa krajowa. Pracownicy domagają się podwyżek, bo jak podkreśla przewodnicząca kieleckiego ZZPP:
– Swoją pracę wykonujemy sumiennie i rzetelnie i nasze wynagrodzenie powinno być do tego adekwatne – dodaje.
Pocztowcy nie zgadzają się też z planowaną redukcją zatrudnienia, bo zarząd spółki państwowej planuje uciąć 10 tysięcy etatów w ciągu najbliższego roku. Redukcja ta ma wynikać z problemów finansowych, z którymi boryka się Poczta Polska.
– To ładnie brzmi, że nie będzie zwolnień pracowników, tylko redukcja zatrudnienia. Ale będzie to działać na tej zasadzie, że na miejsca osób, które otrzymają uprawnienia emerytalne lub osób, którym kończą się umowy czasowe zatrudnienia, nie będą zatrudniani nowi pracownicy. Praca, którą do tej pory wykonywali spadnie na barki tych, którzy w tej firmie pozostaną – dodaje Małgorzata Susło.
Czwartkowy dwugodzinny strajk jest jedynie ostrzeżeniem dla zarządu Poczty Polskiej. Związkowcy podkreślają, że jeśli nie zostaną spełnione ich postulaty, przejdą do pełnego strajku, który potrwać może nawet kilka dni.
/osa/