Dobre słowo wojewody w odpowiedzi na apel o pomoc ostrowieckiego szpitala

Dobrym słowem udzielił wsparcia szpitalowi w Ostrowcu wojewoda świętokrzyski Zbigniew Koniusz w najtrudniejszej sytuacji od wybuchu pandemii koronawirusa. Od sześciu dni władze szpitala zmagają się z problemem zamkniętego oddziału neurologii, gdzie uwięzionych jest 21 pacjentów i 11 osób z personelu.

Wczoraj rano prosili wojewodę o pomoc w rozlokowaniu pacjentów, których w większości nie można wypisać do domu z powodu stanu zdrowia. Jak mówi Andrzej Gruza, dyrektor naczelny lecznicy, oficjalna odpowiedź na ich pismo nie przyszła. Pytany, czy otrzymali pomoc, odpowiada: – No powiedziałbym taką werbalną pomoc, psychologiczną. Pan wojewoda powiedział, – w cudzysłów to biorę – że trzyma za nas kciuki i wspiera nas dobrym słowem.

Władze szpitala zdecydowały się nie czekać dłużej na wojewodę. Już dziś wieczorem uda się zwolnić 11 pracowników z najdłuższego dyżuru w ich życiu , bo trwającego prawie 150 godzin. – Czujemy się dobrze fizycznie, ale psychicznie jesteśmy wszyscy bardzo zmęczeni. Bardzo też się cieszymy, że możemy wreszcie wrócić do domu i wyspać się we własnym łóżku, ponieważ praca była 24-godzinna w małej obsadzie przy dużej liczbie pacjentów. Wszyscy musieli być dopilnowani przez ten cały czas przez ten sam personel. Pracujemy oczywiście w takim a nie innym zawodzie i zdajemy sobie sprawę z tego, że musieliśmy zapewnić opiekę pacjentom, co nie oznacza, że nie jesteśmy bardzo zmęczeni – mówi jedna z pielęgniarek oddziału neurologii, z którą telefonicznie udało nam się porozmawiać. Prosiła, by nie podawać jej nazwiska.

6 do 9 osób z 21 przebywających na neurologii jest już przenoszonych do zaadoptowanych wnętrz wykańczanego nowego budynku Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. – Roboty budowlane są tam już właściwie zakończone, wyposażenie w większości zostało zainstalowane, także pomieszczenia właściwie stoją puste i pacjenci tam spokojnie mogą przebywać – mówi dyrektor Gruza.
Ponieważ wszyscy neurolodzy szpitala są objęci kwarantanną i nie ma w dyspozycji także internistów, pacjentami opiekować się będą lekarze pulmunolodzy, z których część ma specjalizację internistyczną. W szpitalu brakuje też pielęgniarek, bo około 70 jest w kwarantannie, więc skierowane do pomocy zostaną te z oddziałów, które przyjmują najmniej pacjentów, czyli z okulistyki i laryngologii. Tam na dyżurach będzie po jednym lekarzu i jednej pielęgniarce.

Pacjenci, których stan zdrowia na to pozwala zostaną wypisani do domów, a troje najciężej chorych zostanie przewiezionych do Starachowic. Dyrektor Gruza podkreśla, że tamtejsza lecznica jest już niemal w pełni obłożona, ale udało się wspólnie znaleźć rozwiązanie. – W zamian my przejmiemy 3 pacjentów już przebadanych i wolnych od koronawirusa ze szpitala w Starachowicach i umieścimy na naszym oddziale chirurgii ogólnej – wyjaśnia.

Dodajmy, że oddział neurologii zostanie teraz zdezynfekowany, ale do normalnej pracy będzie mógł wrócić dopiero, gdy lekarzom i pielęgniarkom z tego oddziału zostaną wykonane powtórne testy na obecność koronawirusa.

/mag/

Ważne wydarzenia