Czy prezes Spółdzielni Krzemionki „zgubił” dokumenty?

Czy prezes Spółdzielni 'Krzemionki’ miał rację blokując dojazd do garaży prywatnego przedsiębiorcy betonowymi krawężnikami? Z interwencją zwrócił się do Radia Ostrowiec Paweł Jurkowski, właściciel firmy AP Engros, który w sierpniu tego roku zawarł ze spółdzielnią umowę dzierżawy terenu, znajdującego się za Osiedlowym Domem Społecznym 'Malwa’.

Pod koniec października na dzierżawionym terenie firma ustawiła dwa blaszane garaże. Wczoraj, ku zdziwieniu właściciela garaży, dojazd do nich został zablokowany.
– Prezes traktuje teren spółdzielni jak swój prywatny folwark – oskarża przedsiębiorca.
Prezes Mirosław Kaczmarski twierdzi, że w spółdzielni nie ma żadnej umowy na dzierżawę terenu, bo – jak mówi – przedsiębiorca 'przywłaszczył sobie’ oba egzemplarze. Twierdzi, że miał prawo zablokować garaże, bo dzierżawca nie płaci.
– Proszę od kilku miesięcy tego Pana, aby udostępnił mi umowę a on udostępnić jej nie chce. Nie mam na podstawie czego wystawić rachunku – mówi.
Tymczasem okazuje się, że umowa dzierżawy została zawarta w obecności notariusza. Oprócz przedsiębiorcy, podpisał się na niej sam prezes Mirosław Kaczmarczyk. Co więcej, w umowie obie strony zobowiązane zostały do sporządzenia w ciągu 14 dni protokołu zdawczo-odbiorczego terenu, a ten powstał jeszcze tego samego dnia, czyli 30 sierpnia i pod nim również podpisał się prezes Kaczmarczyk.
Paweł Jurkowski zarzuty o przywłaszczeniu dokumentów określa jako kłamstwo.
– Nie wiem w jakim celu miałbym zabierać dwa egzemplarze umowy sporządzonej notarialnie. Jeden zgodnie z prawem zabrałem ja, drugi zabrał prezes Kaczmarczyk do Spółdzielni „Krzemionki”. Wzywaliśmy już dwukrotnie Zarząd Spółdzielni „Krzemionki” do wystawienia faktury, który nie odpowiada na nasze pisma, ani nie podejmuje żadnych kroków w tym kierunku. To jest absurdalne, że Prezes Zarządu, albo Zarząd Spółdzielni „Krzemionki” zgubił umowę – podkreśla.
Tłumaczy, że bez faktur nie miał możliwości zapłacić za dzierżawę.
Dodaje, że problemy z prezesem 'Krzemionek’ pojawiały się podczas stawiania garaży, kiedy sam prezes Kaczmarczyk w obecności pracownika miał interweniować i uniemożliwiać prace. Na miejsce wzywana była policja.
– Pracownicy, którzy montowali garaż twierdzą, że kilkukrotnie pojawiał się i awanturował, a gdy pojawiłem się na miejscu Mirosław Kaczmarczyk zaczął zmierzać w moim kierunku ze swoim kolegą. Gdy usłyszał, że wzywam policję oddalili się z tego miejsca. Policjanci zapoznali się z dokumentami, stwierdzili zgodność i na tym temat się zakończył – relacjonuje Paweł Jurkowski.
Ponownie skontaktowaliśmy się z prezesem Kaczmarczykiem. Ten nadal utrzymuje, że dokumentów nie ma, a on nie wie co się z nimi stało. Podkreśla, że swoich praw dochodzić będzie w sądzie.
– Jakiś jego prawnik wczoraj wystosował do nas pismo, nasz mecenas się do niego ustosunkuje i spotkamy się w sądzie. Nie udostępnię mu tego terenu! – grzmi Mirosław Kaczmarczyk.
Paweł Jurkowski również zapowiada wystąpienie na drogę sądową, jeżeli blokada garaży nie zostanie w najbliższym czasie usunięta.
/bart/

 

Ważne wydarzenia