W maju 2023 roku Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła koniec pandemii koronawirusa. Na początku lipca ubiegłego roku w Polsce zniesiony został stan zagrożenia epidemicznego. Od tego czasu nawet w szpitalach czy przychodniach zdrowia nie ma obowiązku noszenia maseczek ochronnych.
W urzędzie gminy Lipnik w powiecie opatowskim interesanci wciąż jednak – jak za pandemii – przyjmowani są w wejściu przed holem głównym lub w jeszcze jednym pomieszczeniu, do którego drogę grodzi ścianka z pleksy i siedzący przy biurku pracownik.
– My idziemy z postępem i są mieszkańcy obsługiwani na dole, schodzi pracownik załatwia sprawę i wychodzi – mówi Andrzej Grządziel, wójt Lipnika. Przedsionek przed holem głównym nazywa biurem obsługi interesanta. Nie widzi problemu, że mieszkańcy jego gminy na spotkanie z urzędnikiem czekać muszą w kolejkach, które często kończą się na zewnątrz przed urzędem.
– Gmina jest ciągle otwarta. Pokoje? A po co? Ale po co? Pani nie rozumie ciągle jednej rzeczy, że załatwianie spraw to jest punkt obsługi interesanta – denerwuje się wójt Grządziel i podkreśla, że nie interesuje go, jak było przed pandemią. Wtedy mieszkańcy na spotkanie z urzędnikiem czekali przed właściwym pokojem na korytarzu. I choć pandemia się skończyła, to na przeszkodzie do powrotu do takiej praktyki stać mają przepisy RODO.
– Nie obowiązuje RODO już? Przestało obowiązywać?
Wójt Lipnika twierdzi, że 'pokoje nie są do załatwiania spraw administracyjnych’, bo interesanci zakłócają pracę innym urzędnikom przebywającym w pokoju. – Oni muszą odłożyć wtedy dokumenty, gdzie są dane wrażliwe – podkreśla. Przekonuje, że w miastach mieszkańcy nie mogą spotykać się z urzędnikami w ich pokojach. Gdy nie ustępujemy, złości się, przepytuje o miejsce zamieszkania, doświadczenie zawodowe i liczbę mieszkańców, którzy poprosili nas o interwencję, bo jemu uwagę zwróciły tylko dwie osoby.
– Ja chodziłem po gminie, dwie osoby miały pretensje o to. Na 1400 odwiedzonych domów tylko dwie osoby zgłosiły problem.
Z prośbą o interwencję do Radia Ostrowiec zgłosiła się osoba, która nie chciała ujawniać swoich danych w obawie przed reakcją wójta Grządziela. – To jest niedopuszczalne. Jesteśmy traktowani, jak intruzi. Wójtowi może tak wygodnie, ale my nie możemy wejść do gminy, załatwić swoich spraw, czekamy w klitce przed pleksą aż ktoś do nas przyjdzie. Przecież oni tu pracują za nasze pieniądze dla nas, mieszkańców – narzekała.
– Ze zdziwieniem przyjęliśmy informację Radia Ostrowiec o praktykach, które mają miejsce w urzędzie gminy w Lipniku ponieważ stoimy na stanowisku, że mieszkańcy mają prawo przyjść i załatwić w urzędzie wszelkie swoje sprawy bo właśnie urząd gminy powinien być i musi być najbliżej ludzi. To tutaj przecież składamy różnego rodzaju dokumenty, wnioski o to urząd gminy jest takim podstawowym centrum życiowym dla mieszkańców z danego terenu – mówi Angelina Kosiek, rzeczniczka prasowa Wojewody Świętokrzyskiego. Zaznacza, że sprawę może rozwiązać złożenie skargi na wójta do rady gminy w Lipniku.
– To właśnie rada gminy powinna przeanalizować te sytuację i zasugerować jakieś działania naprawcze. To znaczy przede wszystkim otworzenie urzędu, żeby ten urząd nie był zamkniętą twierdzą, tylko żeby był w pełni dostępny dla mieszkańców.
Dla porównania w Urzędzie Miasta w Ostrowcu Świętokrzyskim mieszkańcy swoje sprawy załatwiają w biurze obsługi interesanta, ale spotykają się z urzędnikami także w ich pokojach na terenie całego urzędu, który jest otwarty i dostępny dla wszystkich. Dostępny dla mieszkańców jest także cały budynek starostwa i urzędy pozostałych gmin powiatu. Urzędy te, zniosły po pandemii wprowadzone ograniczenia związane z obsługą swoich mieszkańców.
/mag/ /kawa/