Poldery zalewowe na Modle mają zabezpieczyć mieszkańców. „Ojców sukcesu” jest jak zwykle wielu

Fot. Anna Śledzińska

Poldery zalewowe na rzece Modle i jej dopływach z Mychowa i Szwarszowic, których budowa zakończyła się w połowie lutego, zostały w czwartek, 16 marca oficjalnie oddane.

W obecności wiceministra infrastruktury Grzegorza Witkowskiego, przedstawicieli Wód Polskich, parlamentarzystów i samorządowców Prawa i Sprawiedliwości. Bo to właśnie PiS przypisuje sobie moc sprawczą co do tej inwestycji.

– Bardzo dziękuję panu ministrowi za to, że możemy się czuć bezpieczni. To jest dowód na to, że Prawo i Sprawiedliwość dotrzymuje słowa i Prawo i Sprawiedliwość dba o bezpieczeństwo naszych obywateli – to słowa posłanki Agaty Wojtyszek.

Choć jak stwierdził sam wiceminister, prace nad jej powstaniem rozpoczęły się ponad 11 lat temu.

– Po ponad 11 latach od pierwszych prac projektowych, dokumentacyjnych, planistycznych, udało się dokończyć bardzo ważną inwestycję przeciwpowodziową w tej części województwa świętokrzyskiego – mówił podczas otwarcia Grzegorz Witkowski. – To niecałe 14,5 miliona złotych, ponad 300 metrów obwałowań, niecałe 300 metrów regulacji koryta rzeki Modły. Ponad 2 tysiące zabezpieczonych mieszkańców i to jest najwazniejsza liczba.

Przypomnijmy, że idea zabezpieczenia przed zalewaniem przez Modłę mieszkańców Świrny, Jędrzejowic, a także dzielnicy Częstocice w Ostrowcu, powstała w głowach samorządowców z Ostrowca i gminy Bodzechów, o czym wyraźnie mówi wójt tej gminy Jerzy Murzyn.

– Początek, rok 2010- 11, kiedy tutaj z miastem Ostrowiec, jak również z ówczesnym zarządem województwa świętokrzyskiego, jeszcze poprzednikiem obecnego pana marszałka Bętkowskiego, podjęliśmy decyzję o tym, że coś tu trzeba zrobić – mówił wójt. – Dogadaliśmy się, w trzech częściach sfinansowaliśmy najpierw koncepcję, później dokumentację. Na tej podstawie można było wystąpić o pozwolenie i wszystkie decyzje.

Podpisana została wtedy preumowa na dofinansowanie budowy ze środków unijnych. Poldery miały być gotowe w 2019 roku, ale wtedy na przeszkodzie stanęła decyzja rządu o likwidacji samorządowych Zarządów Melioracji i Urządzeń Wodnych i powołanie w ich miejsce Państwowego Gospodarstwa Wody Polskie. To wstrzymało inwestycję, konieczne okazało się aneksowanie umów oraz uzyskanie pozytywnej opinii Komisji Europejskiej, ponieważ rząd w 2016 roku znowelizował plan gospodarowania wodami w dorzeczach. Mieszkańcy tych terenów doskonale pamiętają rok 2019 i bardzo burzliwe spotkanie, z którego wyszli wcale nie tacy przekonani, że inwestycja dojdzie do skutku.

– Z inicjatywy naszej radnej Barbary Kowalskiej zrobiliśmy takie spotkanie w Świrnie, bo czuliśmy, że coś tutaj zaczyna się źle dziać, Porozmawialiśmy sobie wtedy „po męsku” najgrzeczniej mówiąc. Było dużo emocji, ale czasami te pogawędki męskie kończą się dobrze,. Mówię to dlatego, że kataklizm, w tym wypadku powódź, nie ma barw politycznych. Jest to wielka tragedia, wielki problem dla mieszkańców – przypomniał wójt Jerzy Murzyn.

Wody Polskie podpisały ostatecznie umowę z wybranym w przetargu wykonawcą na początku grudnia 2021.

– Mówiliśmy, że zrobimy wszystko, aby znaleźć pieniądze. I tu ogromne słowa podziękowania dla pana marszałka (Andrzeja Bętkowskiego – przyp. Red.), zarządu województwa , bo bez zaangażowania tego samorządu, trudno byłoby tę inwestycję wykonać – podkreślał natomiast poseł Andrzej Kryj. – Współpraca samorządowców, instytucji rządowych i parlamentu przynosi pozytywne efekty.

Jednak gdyby nie zawirowania administracyjne, poldery mogły powstać dużo wcześniej, bo unijne pieniądze na budowę zagwarantował w 2017 roku ówczesny marszałek Adam Jarubas.

Budowa kosztowała blisko 17 milionów złotych i w 85- procentach została sfinansowana ze środków unijnych, pozostała kwota pochodziła z budżetu państwa. Powstały cztery suche zbiorniki retencyjne z przegrodami piętrzącymi, wyposażonymi w spusty denne w miejscowościach Mychów Kolonia, Mychów oraz Szwarszowice.

/sla/

Ważne wydarzenia