Znikoma szkodliwość czynu. Po dwóch latach zapadł wyrok w sprawie ostrowieckich aktywistów

Nie przestępstwo, a wykroczenie i bez nałożenia kary finansowej – taki jest dzisiejszy (25 sierpnia) prawomocny wyrok Sądu Okręgowego w Kielcach w sprawie Iwony Marczak i Patryka Stępnia, dwójki aktywistów z Ostrowca Świętokrzyskiego, których poseł PiS-u Andrzej Kryj oskarżył o zniszczenie naklejki reklamowej na jego biurze poselskim i doniósł na nich na policję.

Działacze w lutym 2020 roku – w geście protestu – nakleili na drzwiach biura papierowe plakaty ze zdjęciem, na którym posłanka PiS Joanna Lichocka pokazuję wulgarny gest środkowym palcem opozycji. Zostało zrobione po tym, jak PiS przegłosował opozycję, która chciała przekazać 2 miliardy złotych na leczenie chorych na raka, a nie na telewizję publiczną. – Sąd Okręgowy w Kielcach, jako sąd odwoławczy, rozpoznał apelację i zmienił zaskarżony wyrok w ten sposób, że na podstawie artykułu 39, paragraf 1 Kodeksu Wykroczeń odstąpił od wymierzenia kary. Oznacza to, że uznał winę obwinionych, natomiast nie uznał za konieczne nakładanie kary. Sąd obciążył obwinionych kosztami sądowymi na rzecz Skarbu Państwa po 80 złotych – informuje sędzia Jan Klocek, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Kielcach.

Przypomnijmy, że Sąd Rejonowy w Ostrowcu Świętokrzyskim w lutym tego roku uznał aktywistów winnych wykroczenia, ale wymierzył też karę grzywny w wysokości po 500 złotych oraz – przyjmując wysokość szkody w wysokości 329 złotych – nakazał zwrócić ją pokrzywdzonemu, czyli posłowi Andrzejowi Kryjowi. Obrona odwołała się od tego wyroku, bo domagała się uniewinnienia, powołując się na konstytucyjne prawo do manifestowania. Oskarżenie domagało się uznania aktywistów za winnych przestępstwa, co zagrożone jest karą więzienia, a nie wykroczenia, za co można było otrzymać grzywnę.
Sąd Okręgowy odstąpił od wymierzenia kary uznając niską szkodliwość społeczną czynu. – Jesteśmy zadowoleni, bo sąd potwierdził to, co mówiliśmy od samego początku, że nie było tutaj żadnej społecznej szkodliwości czynu. W naszej ocenie czyn ten nie był społecznie szkodliwy, tylko społecznie potrzebny. Cieszymy się także z tego, że sąd odstąpił od wymierzenia kary, jakby nie czuł, że nasz czyn był jakimś czynem tandetnym i karygodnym – mówi Patryk Stępień, podkreślając, że naklejenie plakatów na witrynach biura posła PiS było wyrazem ich dezaprobaty wobec zachowania posłanki w Sejmie, które stało się powszechnie znanym symbolem arogancji władzy.

/mag/

Ważne wydarzenia