Jest wyrok, ale to nie koniec sprawy uszkodzenia naklejek na biurze posła PiS

Iwona Marczak i Patryk Stępień, działacze oskarżeni o zniszczenie ażurowych naklejek reklamowych na drzwiach i oknie biura posła PiS Andrzeja Kryja, uznani winnymi wykroczenia, ale nie przestępstwa, jak chciała prokuratura. Wyrok nie jest prawomocny.

Aktywiści w lutym 2020 roku przykleili na naklejki informacyjne znajdujące się na drzwiach i oknie biura papierowe plakaty ze słynnym i wulgarnym gestem posłanki PiS Joanny Lichockiej oraz napisem 'Pacjenci. PiS ma gest. Zamiast na leczenie raka dali 2 miliardy na TVP”. Wczoraj, po długim procesie, przesłuchaniu wielu świadków, w tym biegłych, sąd ogłosił wyrok. -W ocenie sądu stopień winy oskarżonych, którzy dopuścili się wykroczenia przeciwko mieniu, był stosunkowo duży. Dokonując przedmiotowego czynu nie byli zdeterminowani żadnymi okolicznościami zewnętrznymi, które w jakikolwiek sposób usprawiedliwiałyby ich zachowanie. Za takowe nie można bowiem uznać, z punktu przypisanego im czynu, chęci wyrażenia sprzeciwu wobec działalności PiS. Niewątpliwie na wyrażenie powyższego istnieją inne sposoby niż związane z uszkodzeniem cudzych rzeczy. Również stopień społecznej szkodliwości przypisanego czynu był znaczny, biorąc pod uwagę zwłaszcza rodzaj naruszonego dobra, motywację, sposób i okoliczności popełnienia tegoż czynu. Oskarżeni swoim zachowaniem wykroczyli przeciwko mieniu. jest to jedno z dóbr szczególnie chronionych przez ustawodawcę. Natomiast nie bez znaczenia w kontekście tego czynu był fakt, że wartość szkody zadecydowała o zakwalifikowaniu go jako wykroczenia, a nie przestępstwa – uzasadniała sędzia. Podkreślała przy tym, że Iwona Marczak oraz Patryk Stępień działali w ocenie sądu umyślnie, bo przewidywali możliwość uszkodzenia naklejek.

Sąd, odwołując się do zeznań biegłych, za wysokość szkody przyjął kwotę 329 złotych i 11 groszy, czyli poniżej 500 złotych. Sąd zobowiązał aktywistów do zapłaty jej pokrzywdzonemu, czyli Andrzejowi Kryjowi, nałożył na nich grzywnę w wysokości po 500 złotych oraz obciążył ich częściowo kosztami postępowania, zwalniając z kosztów wynagrodzenia drugiego biegłego powołanego przez prokuraturę do oceny wysokości szkody. Przypomnijmy, że pierwszy biegły oszacował ją na kwotę poniżej 500 złotych, w konsekwencji czego czyn zakwalifikowany zostałby jako wykroczenie zagrożone kara grzywny. Prokuratura powołała jednak drugiego biegłego, który stratę wycenił na kwotę przekraczają 500 złotych i oskarżyła działaczy o przestępstwo zagrożone nawet karą więzienia. – Nie do przyjęcia jest wysokość szkody wskazana w akcie oskarżenia – uznał sąd.

Sąd nie przychylił się też do wniosku Andrzeja Kryja, który w sprawie występował jako oskarżyciel posiłkowy. Poseł PiS domagał się od działaczy zwrotu kosztów w wysokości 2460 złotych, jakie poniósł zatrudniając pełnomocnika prawnego. – Przedłożone przez Andrzeja Kryja dokumenty, a mianowicie wniosek z zwrot kosztów i dołączone załączniki w postaci faktur nie wykazują, że wskazane koszty są związane z przedmiotową sprawą. Nazwa towaru, względnie usługi, która została wskazana w treści faktur to 'obsługa prawna dla biura poselskiego posła Andrzeja Kryja”. W dokumentach nie ma w ogóle informacji aby te koszty były związane z reprezentowaniem oskarżyciela posiłkowego – zauważyła sędzia, zaznaczając również, że data na jednej z wystawionych faktur nie pokrywa się z datą posiedzeń.

Wyrok nie jest prawomocny i odwołanie się od niego zapowiedzieli zarówno Iwona Marczak, jak i Patryk Stępień. Ich obrońcy domagali się uniewinnienia. – My cieszymy się ze zmiany kwalifikacji, jednak nie zgadzamy się z tym, że mięliśmy zamiar zniszczenia czegokolwiek i będziemy się odwoływać. Nie chcieliśmy uszkadzać niczego, nie było to zaplanowane – mówiła tuż po ogłoszeniu wyroku Iwona Marczak. – Nie szliśmy pod biuro poselskie z młotkiem ani żadnymi przygotowanymi narzędziami, żeby czyjekolwiek mienie w jakikolwiek sposób uszkodzić, tylko szliśmy pokojowo protestować i manifestować nasze niezadowolenie w związku z tym, co wydarzyło się w sejmie i w związku z zachowaniem posłanki Lichockiej. Dziś utwierdziliśmy się w przekonaniu, że sprawiedliwości nie ma, że za pokojowe protestowanie dostajemy kary, że pokojowe protestowanie jest wykroczeniem, z czym się nie zgadzamy i dlatego będziemy przygotowywać odwołanie od wyroku – dodał Patryk Stępień.

Nie wiemy czy odwoływać będzie Prokuratura Rejonowa, bo prokurator nie uczestniczył w posiedzeniu, a dziś nikt w prokuraturze w Ostrowcu nie odbiera telefonu. Poseł Andrzej Kryj odwoływać się nie zamierza. Nie chce też komentować sprawy.

/mag/

Ważne wydarzenia