Są pierwsze wyroki w sprawie samochodowych manifestacji Strajku Kobiet. Uczestnicy niewinni

W Sądzie Rejonowym w Ostrowcu Świętokrzyskim zapadły dwa pierwsze wyroki w sprawie – jak uznała policja – blokowania ruchu podczas samochodowych manifestacji Strajku Kobiet. Oba są uniewinniające.

– Sąd wskazał, że brak jest podstaw do ukarania za udział w tym proteście samochodowym. Podkreślił, że w tamtym czasie, to był grudzień 2020 roku, zakaz zgromadzeń był wprowadzony w sposób sprzeczny z Konstytucją RP, zatem strajkujący mieli pełne prawo do wyrażania swoich poglądów w taki sposób. Sąd wskazał, że strajki zawsze wiążą się z pewną uciążliwością dla osób postronnych. Jest to wpisane niejako w istotę strajku. Podkreślił, że społeczna szkodliwość czynu w tych sprawach była znikoma, ponieważ nie doszło do znacznych utrudnień, czy blokady ruchu drogowego – informuje adwokat Małgorzata Rozmus, która nieodpłatnie reprezentuje część strajkujących.

Przypomnijmy, że policja skierowała do sądu wnioski o ukaranie kilku osób, po manifestacji, która polegała na wolnym przejeździe od Ronda Republiki Ostrowieckiej przez wiadukt do Ronda Powstania Styczniowego. Uczestnikom zarzuciła utrudnianie ruchu. Pierwsze wyroki w sprawach zapadły zaocznie, czyli bez udziału stron. Na tym etapie sąd uznawał winę protestujących i nakładał we wszystkich przypadkach grzywnę w wysokości 300 złotych oraz obciążał ich kosztami postępowania sądowego w wysokości kolejnych stu złotych. Od tych wyroków protestujący składali sprzeciwy, domagając się rozprawy z ich udziałem. – Oczywiście te dwa pierwsze wyroki są nieprawomocne. Policja może się od nich odwołać do Sądu Okręgowego w Kielcach. Zobaczymy czy taka apelacja zostanie wniesiona. Ja podkreśliłabym tu, że w przypadku wydania wyroku uniewinniającego kosztami postępowania obciążany jest Skarb Państwa, a więc te koszty zostaną pokryte z naszych podatków – zaznacza Małgorzata Rozmus.

Mecenas Rozmus zwraca uwagę na to, że protestujący nie byli informowani w trakcie zatrzymania przez policję o nałożeniu mandatu. Nie mogli więc, uznając ewentualnie swoją winę, ich przyjąć, oszczędzając sobie sprawy sądowej. – Niektóre z osób uczestniczących wtedy w przejazdach nie były nawet legitymowane przez policję i dopiero po otrzymaniu wezwania na komendę w celu przesłuchania dowiadywały się o tym, że jest prowadzona przeciwko nim sprawa – opowiada, wyjaśniając, że część osób zostało  przez policję zatrzymanych i były legitymowane, a niektórzy mogli być identyfikowani i wzywani na komendę na podstawie zdjęcia tablicy rejestracyjnej samochodu.

Na rozstrzygnięcie sądowe czeka jeszcze kilka osób, między innymi wiceprezydent Ostrowca Piotr Dasios, który wspiera Strajk Kobiet od początku protestów.

/mag

Ważne wydarzenia