Brak personelu medycznego i pacjenci „niecovidowi” to największe problemy ostrowieckiego szpitala

Zmniejszona liczba personelu medycznego to jeden z głównych problemów z jakim boryka się szpital powiatowy w Ostrowcu. Jest to szczególnie dotkliwe w dobie epidemii. W tej chwili jedna czwarta pielęgniarek nie przychodzi do pracy, a obecny personel pracuje w nadgodzinach.

– Sytacja jest stabilna, nie jest gorsza. Nie jest też lepsza niż była. Nadal jest bardzo wysoka absencja chorobowa wśród pielęgniarek, która uniemożliwia powrót szpitala do normalnej pracy sprzed nawrotu epidemii. 84 pielęgniarki są wyłączone z pracy, większość z nich przez izolację lub aktywne zakażenie wirusem. To aż 25 proc. wszystkich zatrudnionych pielęgniarek. Zawsze nam brakowało pań pielęgniarek, ale teraz epidemia obnażyła służbę zdrowia. Łącznie spośród całego personelu medycznego brakuje 120 osób – mówi dr Adam Karolik, dyrektor ds. medycznych szpitala, który wrócił do pracy po 10cio dniowej izolacji i przebytej w tym czasie infekcji koronawirusem. Dodatkowo od poniedziałku przejął również obowiązki dyrektora naczelnego szpitala – Andrzeja Gruzy – który jest zakażony koronawirusem i przebywa w izolacji domowej.

Mimo trudnej sytuacji lecznica nie odmawia przyjęć. Cały czas pracują wszystkie, oddziały za wyjątkiem urologii, laryngologii i rehabilitacji. Placówka przyjmuje także pacjentów ze wszystkich powiatów ościennych. Wzrosła rownież liczba porodów. Tylko w minionym tygodniu w ostrowieckim szpitalu urodziło się blisko 30cioro dzieci, gdzie do tej pory taki wskaźnik urodzeń odnotowywano w skali miesiąca. Dyrektor Karolik podkreśla że placówka ma wszelki sprzęt i środki ochrony osobistej, problem stanowią jednak pacjenci leczeni na inne schorzenia niż Covid-19. – Nie mamy problemu z łóżkami covidowymi dla pacjentów, bardziej mamy dla tych niecovidowych. Pracujemy jako hybryda, czyli mamy mieszanych pacjentów – zarówno tych zakażonych. Dlatego musimy robić wszystko, by zadbać o bezpieczeństwo naszych pacjentów, a to w warunkach lokalowych naszego szpitala jest bardzo trudne. Budynek naszej lecznicy powstał w 1965 roku, i wtedy na tamte czasy wydawał się być szpitalem nowoczesnym. Niestety w zderzeniu z epidemią ukazały się mankamenty architektoniczne tego budynku, które są nie do pokonania. Praca szpitala hybrydowego w naszym wykonaniu jest naprawdę bardzo trudna – wyjaśnia.

Obecnie w szpitalu leczonych jest ponad 60ciu pacjentów z Covid-19, z czego 12 osób wymaga respiratora a kolejnych 17cie oczekuje na wynik.

/paw/

Ważne wydarzenia