Gry i gierki wójta Bałtowa. Czy tak postępuje odpowiedzialny gospodarz?

Najpierw był szereg pretekstów, które miały uzasadnić, że rewitalizacja Bałtowa to problem dla gminy i nie jest w interesie mieszkańców. Potem ukrywanie decyzji, a na końcu po wielkiej awanturze z mieszkańcami stwierdzenie, że wniosek dotyczący rewitalizacji został wysłany. W co i o co gra wójt Hubert Żądło?

Wydaje się, że trudno znaleźć w Polsce przypadek samorządowca, który z taką lekkością pozwala sobie na lekceważące traktowanie mieszkańców, i to nie tylko przeciwników politycznych, ale także swoich zwolenników. Tymczasem dzisiejsze wydarzenia w Bałtowie pokazują, że to możliwe. Postacią główną jest tu wójt Hubert Żądło, wieloletni radny powiatowy, a w minionej kadencji członek zarządu powiatu ostrowieckiego z ramienia PiS. A rzecz dotyczy projektu rewitalizacji Bałtowa.

Bałtów żyje z turystyki. Mała gmina wywalczyła aż 4 mln. zł z UE na jej rozwój

Przypomnijmy, w ubiegłym roku poprzedni wójt Andrzej Jabłoński podpisał z Urzędem Marszałkowskim w Kielcach preumowę na realizację projektu rewitalizacji Bałtowa. Przewiduje budowę drogi – w drugiej wersji – na Zarzecze, zorganizowanie dla mieszkańców kąpieliska Kamienne Oko, gruntowny remont zabytkowego Młyna, budowę sceny na Okręglicy wraz ze stanowiskami dla sprzedawców produktów lokalnych, ogólnodostępny plac zabaw dla dzieci, pole kempingowe, a także pomniejsze inwestycje jak ścieżki edukacyjne czy platforma widokowa. Ich wartość w sumie to ponad 6 mln. zł.
Gminy z 18 milionowym budżetem rocznym nigdy nie byłoby stać, by znaleźć samej na to pieniądze. A dzięki projektowi rewitalizacji, w którego tworzenie zaangażowały się trzy prywatne podmioty – Stowarzyszenie Bałt, Przedsiębiorstwo Społeczne Allozaur oraz DLF Invest z liderem, jakim była gmina udało się pozyskać na ten cel dla Bałtowa środki unijne.
800 tys. zł wkładu własnego mieli włożyć partnerzy. 1 mln. 200 tys. zł. gmina, ponad 4 mln. zł. to środki z Unii Europejskiej.
Problemy z projektem rewitalizacji zaczęły się, gdy wójtem po wygranych wyborach został Hubert Żądło.
Mimo wielokrotnych próśb partnerów projektu, urząd nie rozpoczął przygotowania niezbędnej dokumentacji. Tymczasem termin jej złożenia upływał 30 września tego roku, czyli dziś.

Wójt Bałtowa widzi tylko problemy

I tak zaczęły się gry i gierki wójta Huberta Żądły. W marcu tego roku Stowarzyszenie Bałt wysłało do niego pismo, przypominające o projekcie i zapraszające do wspólnych ustaleń. Miesiąc później, w kwietniu odbyło się spotkanie z zarządem Stowarzyszenia – Katarzyną Borowską i Piotrem Składanowskim, na którym wójt Żądło zadeklarował, że złoży wniosek o wydłużenie terminu przygotowania dokumentacji.
Nie zrobił tego, za to przy kolejnych okazjach zaczął wskazywać coraz to inne powody, dla których rewitalizacja jest dla gminy problemem. Najpierw twierdził, że winę za to ponosi poprzedni wójt, bo w tegorocznym budżecie nie przygotował pieniędzy na wkład własny. W czerwcu, podczas spotkania z prezes Stowarzyszenia Bałt wskazał na inny problem. Zasugerował, że może zgodzi się na rewitalizację, ale tylko wtedy, gdy inaczej zostaną rozdzielone obowiązki między partnerami, a gminą.
Kilka dni później wysłał do nich pismo, że decyzję podejmie dopiero po tym, jak zakończy się modernizacja Zespołu Szkół Rolniczych. Twierdził, że być może gmina będzie musiała zwrócić dotację unijną pozyskaną na szkołę i dlatego musi czekać.
Warto przypomnieć, że takich wątpliwości do tej pory nie było i to sam wójt Żądło wystąpił do urzędu marszałkowskiego, by przysłała kontrolę i sprawdziła, czy remont jest zgodny z przyznaną dotacją. Jak się okazało, kontrola nie wykazała nieprawidłowości i została 'zawieszona’ bez żadnych wskazań, a szkoła oddana do użytku.
Partnerzy projektu rewitalizacji zdecydowali wówczas, że wycofują się z niego, bo nie mogą w nieskończoność czekać na decyzję wójta. Wówczas Radiu Ostrowiec wójt Żądło powiedział, że 'rewitalizacji nie będzie’, ale tym razem już obarczając winą partnerów za to, że się wycofali.

Partnerzy projektu: jesteśmy stąd, zapłacimy wkład nasz i wkład gminy

W sierpniu historia przybrała zupełnie inny obrót. – Zdecydowaliśmy się w całości pokryć nasz wkład własny i wkład własny gminy, wsłuchując się w to, co mówi wójt, że gmina nie ma pieniędzy. Włożyliśmy w ten projekt mnóstwo pracy, to ostatnia szansa, by na rewitalizację dostać pieniądze z Unii. Taka okazja już się nie powtórzy. Naszym zdaniem, nie możemy rezygnować z takich pieniędzy. Dzięki nim Bałtów będzie atrakcyjniejszy dla turystów, poprawi się jakość życia mieszkańców. To konkretne pieniądze, które przełożą się na wpływy do gminy – argumentowała na sesji rady Katarzyna Borowska. Deklarację potwierdzili oficjalnym pismem przesłanym do wójta Żądły.
Wydawać by się mogło, że to kończy kwestię skromnych środków w budżecie gminy. Ale nie dla wójta Żądły. Nieoczekiwanie na sesji zaczął podnosić kolejny problem, tym razem dotyczący roszczeń byłych właścicieli zabytkowego Młyna. Zarzucał partnerom, że chcą zrobić inwestycje, ale potem koszty, np. utrzymania wyremontowanej drogi, czy kąpieliska spadną na gminę. – Odpowiem na propozycję wpłacenia całego wkładu, jak sprawdzą to prawnicy – mówił Radiu Ostrowiec. Pytany, kiedy to będzie, beztrosko odpowiedział: – Jak wrócą z urlopów.

Jak ludzi nauczyć, że przedsiębiorcy szkodzą

Dziś część mieszkańców Bałtowa stawiła się przed urzędem gminy w pikiecie domagając się, by gmina skorzystała z pieniędzy na rewitalizację. Przewodniczący rady gminy przerwał sesję po to, by wójt mógł wyjść do protestujących. Tam przez pół godziny trwała ostra wymiana zdań. Wójt Żądło nie odpowiadał na pytania, co z projektem rewitalizacji. Skupił się za to na atakach na rodzinę Piotra Lichoty, współwłaściciela Bałtowskiego Kompleksu Turystycznego i pikietujących. Mówił do nich że 'przykro mu, ze zostali zmuszeni do protestowania’. Wcielał się w obrońcę interesów gminy przeciwko prywatnemu biznesowi, który ma tej gminie szkodzić i działać tylko dla własnego interesu. Nie zabrakło z jego strony manipulacji. – Zgodzę się na rewitalizację, ale pod warunkiem, że prywatni przedsiębiorcy zrzekną się dochodzenia praw do nakładów, jakie poniosą na inwestycję. A nie tak jak było z Okręglicą, że najpierw ją dzierżawili, a potem zażądali 140 tys. zł. od gminy za nakłady, jakie ponieśli na jej utrzymanie – wykrzykiwał do protestujących. Tylko, że to nieprawda. Właściciele Bałtowskiego Kompleksu Turystycznego wystąpili z pismem o zwrot nakładów dopiero po tym, jak wójt Żądło zażądał zwrotu obiektu i nie zgodził się na dalszą jego dzierżawę dla Kompleksu. Twierdził, że wydzierżawi Okręglicę dużo korzystniej. Rzeczywistość okazała się jednak taka, że chętnych na dzierżawę Okręglicy nie znalazł i na kolejne lata wydzierżawił ją Kompleksowi.

Czy wójt swoim zwolennikom mówi prawdę?

Ale to nie wszystko. Dziś podczas pikiety wójta Żądło wspierała grupa jego zwolenników. – Dla gminy rewitalizacja to nie jest interes. Po co to? Trzeba pytać, gdzie popłyną te pieniądze, kto na tym zarobi!. Nie my. Nam nic nie dadzą! – słychać było okrzyki z ich strony.
To jednoznacznie wskazuje na to, że są też przeciwnicy rewitalizacji. Z jakim zaskoczeniem zatem musieli przyjąć rzuconą już na sesji przez wójta Żądło informację, że…. już w miniony piątek wysłał wniosek do urzędu marszałkowskiego o wydłużenie terminu na złożenie dokumentów rewitalizacyjnych…
Czy jego zwolennicy na pikiecie, negując potrzebę rewitalizacji wiedzieli o tym? Czy posłużyli tylko wójtowi do zaognienia konfliktu i mobilizowania zwolenników?. Czy wiedzą, że zostali zmanipulowani?
– Zadałem na sesji pytanie. Po co to wszystko było? Gdyby wójt odpowiedział na pisma, gdyby nawet tuż przed pikietą powiedział, że wniosek wysłał, i że siądziemy do dalszych rozmów o szczegółach tego projektu, protestu by nie było. Dlaczego przez ponad pół godziny wymiany zdań nie powiedział: ludzie, wysłałem wniosek, a teraz oczekuję na dopracowanie szczegółów. Wiedział dlaczego jest pikieta, mógł sytuację rozbroić jeszcze przed nią, a co zrobił – pozwolił na awanturę – mówi Piotr Lichota.

I jeszcze jedna sprawa, która każe stawiać pytanie o odpowiedzialność Huberta Żądły jako wójta. Wiedział, że pikietujący chcą dowiedzieć się, co z rewitalizacją, że po to się zgromadzili. Nie uspokoił sytuacji, mówiąc już na początku, że wniosek do Urzędu Marszałkowskiego wysłał w miniony piątek. Na swoich mieszkańców nasłał policję.

A ja mam jeszcze pytanie do wójta Huberta Żądły.
Czy nie wstyd Panu manipulować ludźmi, by siać wrogość i zamęt między sąsiadami, w małej miejscowości, gdzie będą żyć obok siebie przez całe lata?. Czy to przystoi gospodarzowi gminy? Czy świadczy o odpowiednich kwalifikacjach, by sprawować tak odpowiedzialny urząd? Czy tak rozumie to, co zawiera w sobie słowo SAMORZĄD?
I przypomnę tylko pewien tekst, który wygłosił Pan niechybnie podczas ślubowania:

’Obejmując urząd wójta gminy, uroczyście ślubuję, że dochowam wierności prawu, a powierzony mi urząd sprawować będę tylko dla dobra publicznego i pomyślności mieszkańców gminy’.

Joanna Gergont

Ważne wydarzenia