Nasz zawód przestał być atrakcyjny – mówią nauczyciele, którzy przygotowują się do strajku

Szkoły w Ostrowcu przygotowują się do strajku. W III Liceum Ogólnokształcącym imienia Władysława Broniewskiego udział w strajku zadeklarowali w referendum – za wyjątkiem dyrekcji i księży – wszyscy nauczyciele, niezależnie od przynależności związkowej. Zawiązał się już komitet strajkowy. Ewelina Gablewska, która jest w jego składzie, wyjaśnia, że w poniedziałek rano nauczyciele będą się podpisywać na liście strajkowej, a sam strajk będzie polegał na powstrzymaniu się od pracy. – Będziemy przebywać w szkole, ale nie możemy korzystać z żadnego sprzętu szkolnego, nawet czajnika – mówi. Podkreśla, że dziś nie może mieć pewności ilu nauczycieli ostatecznie do strajku przystąpi, choć – jak twierdzi – nauczyciele są zjednoczeni i przekonani, że wycofać się już nie mogą.
– Wszyscy nauczyciele popierają strajk, ale niektórzy się boją, bo docierają do nas informacje, że strajki będą kontrolowane, czy są zgodne z prawem. Niektórzy biorą też pod uwagę kwestie finansowe, bo za każdy dzień strajku nie otrzymamy wynagrodzenia, a to są dla nas duże kwoty – wyjaśnia.
Nauczyciele – przypomnijmy – chcą wyższych płac. Ewelina Gablewska mówi otwarcie ile co miesiąc wpływa na jej konto. – Otrzymuję 2 500 złotych, w porywach do 2 700 złotych, a wykonuję już wszystkie możliwe funkcje w szkole i wszystkie dodatki pobieram. Jestem nauczycielem dyplomowanym i na więcej już nie mogę liczyć – przyznaje. Podkreśla, że dodatek dla wychowawcy to 80 złotych miesięcznie, co nie rekompensuje poświęconego czasu i odpowiedzialności, jaką ponoszą. – Ja bardzo kocham ten zawód i uważam, że jest to przede wszystkim powołanie. Bez powołania można pracować w szkole, na sucho przeprowadzić lekcje, ale taki nauczyciel nie jest nauczycielem w pełnym tego słowa znaczeniu. Młodzi ludzie potrzebują nie tylko przekazania im książkowej wiedzy. Chcąc poszerzać ich horyzonty, dbać o wszechstronny rozwój, zabieramy ich na wycieczki do opery, teatru. Poświęcamy im czas, często kosztem własnych dzieci – zaznacza. Na zarzuty o czas wolny w wakacje i święta odpowiada 'wolnego w innym terminie wziąć nie mogę’. Podkreśla, że pracy nie kończy w szkole, przy tablicy, ale zabiera ją do domu. Uważa też, że wkrótce nauczycieli z powołaniem zabraknie, bo nie jest to atrakcyjny finansowo zawód. – Uczę ponad 120 osób i tylko jedna osoba wybiera się na pedagogikę wczesnoszkolną. Jeszcze kilka lat wcześniej młodych ludzi, którzy myśleli o zawodzie nauczyciela było znacznie więcej – podkreśla i pyta: 'Kto będzie uczył nasze dzieci?’.

/mag/

Ważne wydarzenia