Sąd umorzył sprawę o nadużycia wobec byłych dyrektorów ostrowieckiego szpitala

facebook/jarosław seweryński

Sąd Rejonowy w Ostrowcu umorzył sprawę o pobieranie nienależnych nagród kwartalnych i tym samym wyrządzenie szpitalowi powiatowemu znacznej szkody majątkowej, jaką przeciwko Jarosławowi Seweryńskiemu, byłemu dyrektorowi lecznicy i trzem jego poprzednikom wytoczyła obecna dyrekcja szpitala.
Po tym umorzeniu pod koniec maja, dyrekcja lecznicy zaskarżyła wyrok do Sądu Okręgowego, ale tylko w kwestii dotyczącej kosztów procesu i kosztów obrońców, którymi obciążony został szpital.
We wrześniu Sąd Okręgowy utrzymał wyrok Sądu Rejonowego, co oznacza, że sprawa jest umorzona, a szpital musi zapłacić koszty sądowe i 10 tysięcy złotych obrońcom byłych dyrektorów.
– My nie pobieraliśmy niczego, co nie zostałoby nam przyznane, jako ocena naszej pracy. Ze mną kontrakt podpisywał pan starosta Zbigniew Duda i dziwię się, że zapomniał, co sam podpisał – mówi Jarosław Seweryński.
W uzasadnieniu postanowienia sądu czytamy, że dyrektorzy pobierali nagrody kwartalne, ale nie można mówić o nadużyciu i przekroczeniu przez nich uprawnień, bo nie tylko sami o nie nie wnioskowali, ale nie mieli też wpływu na ich wysokość, bo poszczególne składniki składające się na jej wielkość określał organ nadrzędny, czyli powiat.
Sąd w uzasadnieniu podkreśla też, że „kierując się zasadami logicznego rozumowania trudno uznać, by jakaś osoba, będąca doceniona w formie pieniężnej miała wnosić zastrzeżenia”.
Jarosław Seweryński uważa, że oskarżenie go o coś, czego nie popełnił ma przykryć – jak mówi – nieudolną politykę finansową szpitala, gwałtowny wzrost długu placówki i niebezpiecznie powiększająca się stratę. – Trzeba było znaleźć kozła ofiarnego i wydawało się, że najłatwiej będzie, jeżeli tym kozłem byłbym ja, jak i inni dyrektorzy – mówi. Dodaje przy tym, że powiat i szpital ukrywają faktyczną sytuację finansową lecznicy. Szacuje, że rok 2018 może zamknąć się stratą sięgającą 20 milionów, a zadłużenie może na koniec roku wynieść nawet do 50 milionów.
Jarosław Seweryński zapowiada, że od osób, które go oczerniły będzie dochodzić sprawiedliwości w sądzie. – Będzie to dla mnie spóźniona sprawiedliwość, bo pewnych strat wizerunkowych już nie się nie da cofnąć – zaznacza.
Kamila Kocańda, radca prawny szpitala, która odpowiedziała na nasze pytania w formie pisemnej, twierdzi, że rozstrzygnięcie sądu zapadło w postępowaniu karnym i nie przesądza w sposób ostateczny o „niezasadności wypłat nagród na rzecz byłych dyrektorów”. Dlatego szpital ma się przygotowywać do wszczęcia postępowania w tej samej sprawie z powództwa cywilnego.

/mag/

Ważne wydarzenia