Lekarze w ostrowieckim szpitalu: „Poczuliśmy się oszukani”. 35 z nich wypowiedziało klauzule opt-out

Od 1 listopada 35 lekarzy z ostrowieckiego szpitala nie będzie brało dodatkowych dyżurów. Pod koniec września wypowiedzieli klauzulę opt-out, pozwalającą im na pracę w wymiarze przekraczającym 40 godzin tygodniowo. To kolejny taki protest lekarzy ostrowieckiego szpitala. Jak wyjaśnia dr Piotr Walasik, przewodniczący Związku Zawodowego Lekarzy w Ostrowcu, poczuli się oszukani.

– Wiosną, kiedy prowadziliśmy naprawdę ciężkie dla nas rozmowy z dyrekcją, w obecności pana starosty, kierowników oddziałów, tłumaczono nam, że szpital jest w trudnej sytuacji, nie ma pieniędzy na podwyżki, co rozumieliśmy i zgodziliśmy się na czasowe porozumienie. Teraz dowiadujemy się, że już wtedy kilkoro lekarzy otrzymało trwałą podwyżkę, bez żadnych warunków. Nie wiemy dlaczego nie wszystkich traktuje się w naszym szpitalu jednakowo – wyjaśnia. Właśnie to nas zbulwersowało i zapewne to rozstrzygnęło, że ten protest z 24 rozrósł się do 35 osób, a pełnomocnictwo do prowadzenia negocjacji mamy od 38 osób – dodaje.

Przypomnijmy, że Związek Zawodowy Lekarzy negocjacje z dyrekcją na temat podwyżek dla lekarzy-specjalistów prowadzi od 2017 roku. Domagają się ich, bo – jak twierdzą – żadnych nie mieli od 10 lat, a dysproporcje między ich wynagrodzeniami, a wynagrodzeniami nowo zatrudnianych medyków, w tym także rezydentów z takich oddziałów jak SOR, urosły do 35-40 proc. Poprzednie próby wynegocjowania zmian w płacach – także po wypowiedzeniu klauzul opt-out – zakończyły się podpisaniem porozumienia. Stało się tak w lutym po tym, jak do rozmów z lekarzami przystąpił starosta Zbigniew Duda. Lekarze dostali dodatki do dyżurów i zgodzili się zawiesić protest i poczekać na zapowiadane przez rząd rozwiązania. Do rozmów znów mięli zasiąść w czerwcu tego roku. Do spotkania związkowców z dyrektorem lecznicy jednak nie doszło. Wyznaczone na wrzesień dwa spotkania nie odbyły się, bo – jak mówi doktor Walasik – dyrektor Rafał Lipiec je odwoływał.

Starosta Duda, nie chce odnosić się do zarzutów medyków o nierównym traktowaniu w szpitalu. Twierdzi, że to dyrektor zarządza szpitalem i ma prawo decydować o tym, kogo doceni finansowo, a kogo nie choć przyznaje, że wypracowane w lutym porozumienie miało mieć charakter tymczasowy. – Porozumienie było na pewny czas, mieliśmy zasiąść do następnych rozmów. Ja tych rozmów nie widziałem, nie siedliśmy do nich. Nie było takich propozycji – twierdzi. Dodaje także, że lekarze domagali się podwyżek i je dostali, a obecne wypowiedzenie klauzul opt-out nazywa szantażem. – Będziemy szantażowani takimi działaniami lekarzy co miesiąc, co pół roku? – pyta.

Ostrowieccy medycy, podobnie jak lekarze w całej Polsce twierdzą, że obecnie proponowane przez rząd rozwiązanie, które mogłoby doprowadzić do podwyżek ich pensji, ale wiąże się z obowiązkiem podpisania przez lekarzy zobowiązania, że będą pracować tylko w jednym szpitalu, stwarza zagrożenie dla pacjentów i funkcjonowania wielu oddziałów.

– Żeby ościenne szpitale mogły funkcjonować muszą się posiłkować lekarzami z zewnątrz – wyjaśnia przewodniczący Walasik. – Niektórzy z lekarzy pracują w kilku szpitalach. Jeżeli skupią się na pracy tylko w jednym miejscu, to zabraknie ich w innych i tam będą ogromne problemy kadrowe.

Z informacji świętokrzyskiego oddziału NFZ wynika, że dotychczas w województwie świętokrzyskim takie „lojalki” podpisało 650 lekarzy, co może skutkować problemami z zapewnieniem opieki w 9 szpitalach w województwie. W Ostrowcu dotyczy to Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, neurologii oraz położnictwa i ginekologii.

 

 

/mag/

Ważne wydarzenia